Chleb z kminkiem i gałką muszkatołową

jobi

Member
Wrz 1, 2005
13,227
1
0
A to już moja własna modyfikacja przepisu nie wiem skąd na TM

Składniki :
1/4 litra mleka
35 g drożdży -- świeże
2 łyżki masła -- miękkiego
1/2 łyżeczki soli
1/2 łyżeczki gałka muszkatułowa -- tartej
1 łyżka kminku -- można zmielić
1 jajko
50 dag mąki pszennej

Wykonanie :
Gałkę i kminek zmielić (1 min Interwał)
Wszystko wrzucić do TM, zaczynając od płynów i wyrobić ( 7 min Interwał).
Przełożyć do foremki-keksówki. Wstawić do piekarnika przy minimalnej temperaturze (30 st C ). Gdy wyrośnie, upiec (170 st C 50 min)

Jest drożdżowy, ale bardzo go lubie i często robię. Nie "dojrzałam" jeszcze do zakwasu :lol:
 

atunia

Member
Kwi 3, 2005
3,187
0
36
Jest drożdżowy, ale bardzo go lubie i często robię. Nie "dojrzałam" jeszcze do zakwasu :lol:
Uwielbiam kminek i jak tylko mi się próby namierzenia alergii u dziecięcia skończą, to sprawdzę ten przepis! A jaka jest konsystencja tego ciasta? Bo może można uformować jakiś bochenek i nie robić w keksówce?
Drożdże są zdrowe, a chleb pszenny moim zdaniem na drożdżach lepszy, co innego jak żyto się wrzuca.
Jobi, guru moje ;) jakbyś chciała kiedyś robić chleb sam żytni na zakwasie, to służę najbardziej skróconą metodą zrobienia oraz kulturami ;) (właśnie testuję ten zestaw na skannie, jak zrobi chleb 100% żytni według mojego opisu i z moimi żyjątkami, to ośmielę się i wrzucę opis do odpowiedniego działu).

Atunia
 

atunia

Member
Kwi 3, 2005
3,187
0
36
Atunia, skarbie, bochenek tez powinien wyjść, Chleb jest dosyć gęsty. W keksówce pieke z lenistwa. A do testowania zakwasów tez jestem chetna :lol:
No to zaopatrz się w mąkę żytnią razową
icon_smile.gif
I oceń, czy chcesz czekać na przetestowanie moich żyjątek i mojego przepisu przez skannę, czy wysłać Ci ususzone moje żyjątka i spróbujesz sama, czy dużo trzeba się narobić, żeby własne zytko jeść ;)

Atunia
 

atunia

Member
Kwi 3, 2005
3,187
0
36
Przepis jest banalny, potrzebne jest kamionkowe naczynie 2,5 litra, mokra ścierka, mąka żytnia, zakwas, sól, miód/cukier. Do naczynia kamionkowego odlewam częśc zakwasu (on ma konsystencję ciasta racuchowego), w zasadzie tyle, żeby dno zasłonić, czasem ciut więcej. Zasypuję to mąką żytnią razową (zakwas karmię białą żytnią, bo mam jej dużo), dolewam wody źródlanej (Eden, Żywiec - byle niegazowana i nie kranówa z chlorem). Mąki tak rzędu 25 deko, wody tyle, żeby całość się dała zamieszać, mąka żytnia jest fajna bo ciasto nie wymaga wyrabiania
icon_smile.gif
Cała mąka powinna być taka zmoczona, czasem robię rzadsze, czasem gęstsze, jak mi wyjdzie. Całe naczynie przykrywam mokrą ścierą i wstawiam w ciepłe miejsce. To się powinno zakwasić i urosnąć, mam wrażenie, że tak niemal dubluje objętość. I pachnie przyjemnie, skrzyżowanie zapachu kwaskawego ze skoszoną trawą. Różnie to trwa, bo zależy od temperatury otoczenia oraz od tego, kiedy sobie o tym przypomnę ;). Ale coś minimum 3 godziny, na ogół rzędu 5-6 godzin. Następnie dowalam znów 25 deko mąki, łyżeczkę soli (jak sobie przypomnę, to ją rozrabiam w wodzie, bo rozmieszać w tej brei jest ciężko), łyżkę miodu, wody tyle, żeby się dało rozmieszać. I do keksówki przekładam (mam silikonową, więc niczym nie smaruję), następnie przykrywam mokrą ścierką i wstawiam do ciepłego piekarnika (35-40 stopni), w zależności od plam na słońcu i fazy księżyca ;) toto rośnie mi czasem w pół godziny, czasem w godzinę z kawałkiem. Ale rośnie, wystaje ponad brzegami keksówki, wtedy delikatnie odklejam ściereczkę i odpalam piekarnik na 220 na termoobieg. Piekę godzinę, w międzyczasie, jak się już da wyciągnąć z keksówki i sobie o tym przypomnę, zaglądam, wytrzepuję z keksówki i piekę już dalej bez foremki. Pieczenie trwa mniej-więcej godzinę, ale oczywiście wyznacznikiem upieczenia jest charakterystyczny głuchy odgłos jak się od spodu postuka w chleb.

Chleb ma jedną wadę, musi odleżeć co najmniej 12 godzin, wskazana doba...

A sam zakwas - jak mi podeślesz na priva swój adres, wsadzę w woreczek, kopertę i podeślę wersję suszoną, jak dotrze, wrzucisz do słoika litrowego, zalejesz wodą, zasypiesz mąką i odstawisz w ciepłe, powinien w ciągu doby-dwóch najpóźniej ruszyć. A możesz też wstępnie sama spóbować pomieszać mąkę z wodą i odstawić w ciepło (grzejnik lodówki, zasilacz komputera itp.), ja przykrywam papierem śniadaniowym podziabanym widelcem i mocuję całość gumką. Karmić należy ten zakwas dwa razy na dobę, to nie jest zbyt skomplikowane
icon_smile.gif
.
Nie wiem na ile ten mój chleb jest zgodny z regułami sztuki, nie próbowałam robić ciasta zakwaszonego i na nim piec - wychodzi mi tak, jak napisałam, więc nie udoskonalam, bo lepsze jest wrogiem dobrego
icon_smile.gif
. Żyjątka są kompilacją żyjątek z jakiejś piekarni i moich prób zakwasowych, mam ten zakwas na pewno od ponad roku, czasem bywał skazywany na Sybir (lodówkę), ale wciąż żyje...

Atunia