Owoce znane i nieznane – część druga
Owoce, które tak na dobrą sprawę poznajemy, wzbogacają nasze menu: jemy je nie tylko na surowo, bywają wspaniałymi dodatkami do ryb, drobiu, mięs rozmaitych, ciast. Łączy się je również z warzywami. No, a prawdziwe triumfy święcą teraz sałatki owocowe, w których jabłko spotyka się z ananasem, tak jak w średniowieczu śledż mógł się spotkać z wódką, a póżniej kawior z szampanem!
Chyba pierwszą wzmiankę o sałatce owocowej spotkałem u Brillat-Savarina, były to poziomki w soku pomarańczowym doprawione likierem. W ogóle, jak się zdaje, prototypem sałatki owocowej były owoce w winie albo skropione likierem. Cytryny pojawiły się u nas stosunkowo wcześnie, więc zakwaszano ich sokiem różne potrawy, owoce także. W krajach bliskowschodnich używany był granat, który jest pierwotniejszy; nie wiadomo czy jabłko, które w raju zerwała Ewa, to nie było jabłko granatu właśnie. Jest to owoc bardzo smaczny, znowu u nas dostępny.
Jednym ze składników sałatek owocowych są winogrona, jeden z najstarszych owoców naszej kultury. W zamierzchłej przeszłości były one hodowane nade wszystko dla wina, dzieje Noego przypominają nam, że już od potopu co najmniej, a więc od czasów pradawnych. Ponieważ arka osiadła na górze Ararat w Armenii, więc Ormianie uważają, ze mieszkają w ojczyżnie winogron, i pewnie nie są tak daleko od prawdy, bo istotnie winorośl tam rosła z dawien dawna. Skąd jednak wiemy, że kiedy wikingowie dotarli grubo przed Kolumbem do Ameryki, to krainę, w której bezpośrednio wylądowali, nazwali Winlandią, a to dlatego, że natknęli się tam na winorośl…
Ale wracajmy do naszych sałatek, są obecnie bardzo modne. Panie dbające o linię jadają je regularnie na śniadanie. Można je jadać w charakterze deseru, a można nawet całe przyjęcie oprzeć na sałatkach. Tyle że to jest dosyć monotonne, wiem to z doświadczenia, bo już w niejednym takim owocowym party brałem udział. Owoce plus wino, no, mój Boże, nie jest to nowość. Leopold Staff pisał „…jabłkami, winem jako przy święcie/ stół zastawiłem na Twoje przyjęcie…” Więc jabłko i wino to połączenie znane nie od dziś.
W sałatce owocowej realizuje się, że tak powiem, spotkanie różnych kultur. Warto przy tej okazji przypomnieć, że wiele owoców, które w tej chwili uprawiamy, przynieśli nam Rzymianie, najczęściej zapożyczając je od Persów. Na przykład czereśnie to sławna zdobycz Lukullusa, który przecież, zanim został smakoszem był wodzem. Ze świata przywiózł nam Pompejusz różne odmiany owoców, między innymi śliwki. Brzoskwinie przywędrowały do Europy stosunkowo póżno, wiemy, że były w Polsce hodowane w XVI wieku, podobnie jak migdały (chodzi tu w zasadzie o południową Ukrainę). Rosły u nas także i figi, ale one należą do zasobów Europy, mimo że południowej. Nawiasem mówiąc, figa to owoc prastary. Wedle legendy, zdrajca Judasz miał powiesić się na figowcu!. Także cytryny i pomarańcze zadomowiły się na południu naszego kontynentu. Pamiętam, że kiedy przed laty wchodziłem do starego Dubrownika, w fosie pod mostem rosło wspaniałe drzewo pomarańczowe, chyba najdalej wysunięte na północ. Na tle pradawnych murów wyglądało przepięknie. Myślę o nim nieraz, czy po tej strasznej wojnie jeszcze się ostało…?
Krajem, który w sztuce kulinarnej łączy zalety północy i południa, są Chiny. I to Chińczycy wymyślili sałatkę owocową, nie wiem wprawdzie dokładnie kiedy, ale w Kraju Środka wszystko jest odwieczne, zapewne więc było to bardzo dawno temu. Najsłynniejsza chyba w świecie forma sałatki owocowej to chińska góra lodowa, gdzie kawałki najrozmaitszych świeżych owoców przekłada się kawałkami lodu i formuje z nich kopiec, soki z owoców łączą się z lodowatą wodą, a wszystko razem ma niezwykły, niepowtarzalny smak.
Żródło: wycinek z zapomnianego czasopisma