Kartofle po nelsońsku

Zapiekanka ziemniaczano-grzybowa-pyszna!
składniki:
1,5 kg ziemniaków (ugotowanych na półtwardo)
2 duże cebule
4 jajka ugotowane na twardo
4-5 dkg suszonych grzybów
2 łyżki masła
1 szkl. śmietany*
sól , pieprz
dodatkowo tłuszcz do podsmażenia cebuli

sposób przygotowania
Grzyby ugotować ( nie wylewać wody! ), pokroić drobno.
Jajka obrać , pokroić w grubą kostkę albo w plastry
Cebulę posiekać i podsmażyć na tłuszczu.W naczyniu do zapiekania ( wielkość zależna od ilości użytych składników )układać warstwami ziemniaki , grzybki, cebulę ,jajka , posolić ,popieprzyć . Ostatnia warstwa to ziemniaki.
Śmietanę wymieszać z pozostawionym wywarem grzybowym. Zalać tym całość. Położyć na wierzch wiórki masła. Przykryć i zapiekać ok 1 godziny.


dodatkowe informacje
Można w części grzyby suszone zastąpić pieczarkami( ale to już nie to samo ). Potrawa może nie wygląda zbyt apetycznie (bo grzyby są szaro-bure) , ale za to pachnie i smakuje wybornie ( zwłaszcza, jeśli zostanie odgrzana na drugi dzień )

EDIT-dopisuję info dot. śmietany:
* ja śmietanę (najczęściej 18%) daję "na oko" często jest jej mniej niż 1 szklanka, czasami wystarcza tylko pół szklanki-zależy od ilości sosu, który chcemy uzyskać, nie trzeba się tego ściśle trzymać.

Im więcej sosu powstałego z wywaru grzybowego wymieszanego ze śmietaną, tym potrawa będzie bardziej "mokra", mnie wówczas lepiej smakuje, ale nie można też przesadzić, żeby nie wyszły z tego kartofle z sosem.

Wstawię Wam trochę fotek, może kogoś zachęcą chociaż jak mówiłam może nie jest to zbyt ładne w wyglądzie, bo takie szare... ale szkoda, że smaku i zapachu na zdjęciu nie czuć Już mi znów ślinka lecie, choć dopiero co jadłam...

oto, prawie krok po kroku, jak to robiłam:

Cieszę się, że Wam smakowało. Ja z suszonych grzybów lubię głównie zapach i właśnie tę potrawę, rzadko robię coś innego, chyba, że na Wigilię. A kartofle po nelsońsku robiłam przedwczoraj i na wczoraj jeszcze zostały-były super!

No to jak już wyciągnęłaś Krystyno na wierzch i byłam zmuszona ciągle patrzeć na ten wątek nie miałam innego wyjścia tylko znów sobie zrobić. Właśnie siedzi w piekarniku, na jutro sobie szykuję, po powrocie z pracy tylko podgrzeję i już

Ale pewnie też i dzisiaj się skuszę na troszkę, chociaż już jadłam kolację, bo pachnie już w całym domu-za 10 minut wyciągam z pieca! ( odkryłam teraz naczynie żeby troszkę się zrumieniła z wierzchu)

A Beata daje kwaśną taką jaką akurat ma w domu
Najczęściej jest to 18% ale daję też 12%, czasem 22% ( bardziej tłusta śmietana daje większą gwarancję, że ładnie rozpuści się w pieczeniu). Ale jakoś nie przypominam sobie, żeby z kwaśną 12% mi się kiedykolwiek zwarzyło.