upiekłam to cisto - FAKTYCZNIE - ODJAZD!!!!
strasznie, żałuję że nie udało mi się cyknąć fotorelacji, ba, nie mam ani jednej fotki tego ciasta - ale niestety, przygotowywałam uroczystą kolację, której dolce-uwieńczeniem były sernikobrownies, i miałam taki młyn w kuchni, że odpuściłam zabawę z aparatem.
Ludzie, to ciasto to bajka. Szkoda, że nie zrobiłam też foty mojemu ukochanemu jak wziął pierwszy kawałek ciasta do pyszczka - hehe, niezapomne tego widoku do końca życia, połuśmiech na twarzy, wzrok zawieszony w przestrzeni, totalne wyautowanie z rozmów przy stole. Wył z zachwytu!!!
Faktycznie, połączenie delikatnego, niebiańskiego i niewinnego serniczka z ciężkim, korzennym i zmysłowym smakiem czekolady, przełamane kwaśnymi akcentami aromatycznych malin - powiem tak (jako żem chrześcijanką jest): Chwała Bogu za to, że dał nam zmysły nam wszystkim i talenty tym, którzy takie cuda wymyślają !!!!!!!!!!!!!!!!!