Suflet serowy w wersji mniej i bardziej profesjonalnej

cydorka

Member
Maj 13, 2006
222
0
0
wersja francuskiej kucharki Marceliny
400 - 500g sera homogenizowanego ( sa takie w kubełkach 0,5 kg np do serników,)
4 jajka
około 200 gram tartego żółtego sera ale tak drobno tartego
sól, pieprz do smaku

mieszamy twaróg z żółtym serem, pieprz, sól do smaku
odzielamy białka od żółtek, żołtka ucieramy i łączymy z serami
ubijamy na sztywno piane z białek
mieszamy składniki bardzo delikatnie, wylewamy do jednej dużej albo kilku mniejszych foremek
pieczemy w nagrzanym piekarniku w temp 210 stopni 30-45 min
banalne i pyszne mmmm już mi ślinka leci

a teraz spojrzenie na suflet pana Kurta Schellera


"Suflet serowy

W rondlu roztapiam 60 g masła i łączę z taką samą ilością mąki, mieszam i po chwili gotową jasną zasmażkę odstawiam do przestygnięcia.

Ucieram na grubej tarce 150 g sera. Najklasyczniejszy jest w tym wypadku szwajcarski gruyere, ale może to też być inny dobry ser, chociaż w każdym wypadku smak końcowy dania będzie inny (z ementalera łagodniejszy, z cheddara ostrzejszy itd.; polskie sery nadają sufletowi ciągnącej się, gumowatej konsystencji). Do zasmażki wlewam pół litra mleka, dodaję po szczypcie soli i gałki muszkatołowej, stawiam na ogień i, ciągle mieszając, uważając, żeby się nie przypaliło, gotuję do zgęstnienia. Zestawiam.

Jedno po drugim wbijam sześć oddzielonych od białka żółtek i każde po kolei energicznie mieszam z masą w rondlu. Teraz dodaję ser i dokładnie mieszam (ser niekoniecznie musi się od razu rozpuścić).

Sprawdzam smak i ewentualnie lekko doprawiam.

Biorę kilka niewielkich miseczek (w nich także będę suflet serwować). Mogą to być naczynia dość dowolnego kształtu i wielkości; przy podanej wyżej ilości składników - cztery naczynia wielkości małego kubka), starannie smaruję je w środku masłem (najwygodniej zrobić to palcem, choć można posłużyć się kawałkiem bibułki). Sypię do każdej łyżkę tartej bułki, którą następnie, powoli okręcając miseczkę, ostrożnie wysypuję, tak aby bułka pokryła całą wewnętrzną powierzchnię naczynia.

Teraz dopiero ubijam wszystkie sześć białek (trzeba uważać, żeby nie dostała się tam ani odrobina żółtka) na maksymalnie sztywną pianę (ubite wcześniej zdążyłyby nieco siąść, a tego byśmy nie chcieli). Mieszam pianę z masą w rondlu bardzo dokładnie, ale też bardzo delikatnie - mieszające ruchy łyżką należy wykonywać jakby od dołu, od spodu naczynia.

Gotową masą napełniam miseczki do trzech czwartych wysokości. Końcem noża przejeżdżam dookoła wzdłuż ścianki, leciusieńko oddzielając brzeg powierzchni od naczynia (żeby lepiej rosło).

Miseczki wstawiam do blachy z gorącą wodą, do wysokości dwóch trzecich naczynia, a następnie do piekarnika (blacha z wodą nie jest konieczna, daje jednak nieco lepszy efekt). Przez 15 minut trzymam je w temperaturze 180 st. C, po czym zwiększam ją do 200 stopni i piekę jeszcze ok. 20 minut. Dobrze mieć szybę w piekarniku, żeby podglądać, czy suflet nie nabiera koloru ciemniejszego niż złoty. Gotowy suflet ma być nie tylko złotobrązowy z wierzchu, ale i suchy w środku, co sprawdzamy, przebijając go zapałką albo wykałaczką.

Podajemy natychmiast po wyjęciu z piekarnika.

Każda chwila zwłoki to utrata jakości, bo suflet przeznaczony do serwowania na gorąco stopniowo siada i szybko traci swoje główne walory. (Nic mnie bardziej nie denerwuje, jak 200 sufletów w piecach, oczekujących na zakończenie przedłużającej się "części oficjalnej", by zainaugurować tłumny bankiet)


cyd
 
Ostatnią edycję dokonał moderator: