Sloe Gin - nalewka z tarniny

Jan K

Member
Mar 28, 2009
7
0
0
Kiedyś obiecałem, że napisze tutaj przepis, więc się wywiązuję.

Sloe Gin to nalewka z owoców tarniny na bazie ginu. Od razu uprzedzam, że nie każdemu ten trunek smakuje, bo ma bardzo charakterystyczny, złożony, kwaśno-cierpki smak. Moim zdaniem jest to nalewka idealna, jedna z najsmaczniejszych rzeczy jakie piłem w życiu, robię co roku coraz większe ilości, ale żeby potem nie było, że nie ostrzegałem!

Tarninę należy kupić mniej więcej teraz, czyli w okolicach pierwszych przymrozków. Najlepiej spytać sprzedawcę, czy była już na krzaku przemrożona, ale generalnie dla wszystkiego po kupnie lepiej wrzucić ją do zamrażarki na jedną noc - zamrożenie i rozmrożenie sprawia, że owoce puszczają soki, co jest jak najbardziej pożądane
icon_smile.gif

Jeżeli chodzi o gin - nie ma większego znaczenia jakiej będzie marki, zdecydowanie nie warto za dużo inwestować, bo potem i tak nie czuć różnicy. Próbowałem już z ginami z różnych półek cenowych, różnicy nie wyczułem. Ja w tym roku użyłem ginu Seagram's, ale to tylko dlatego, że tylko ten był w okolicznej Biedronce. Można nawet użyć Lubuskiego.
No, to teraz sam przepis:

Sloe Gin

Składniki:
500g przemrożonych owoców tarniny
125g cukru
750ml ginu
2-3 krople ekstraktu migdałowego

Przygotowanie:
1. Owoce przebrać (mogą być pęknięte, żeby tylko nie były zepsute) i opłukać (jak się wrzuci do wody, to listki i inne brudy powinny wypłynąć na powierzchnię). Nie ma potrzeby usuwania ogonków.
2. Wsypać przebrane (i przemrożone!) owoce do dużego słoja.
3. Podziabać owoce w słoju widelcem, niekoniecznie dokładnie - przemrożone owoce i tak puszczą soki, ale ja i tak je dziabam widelcem, bo się stresuję że za słabo zmroziłem
icon_smile.gif

4. Wsypać cukier. Tutaj uwaga - w takich proporcjach nalewka będzie stosunkowo kwaśna, ale na początek zdecydowanie nie polecam sypać więcej cukru niż w przepisie. Nadmierna słodycz po prostu zabije aromat i smak tarniny, więc proponuję zrobić z taką ilością cukru jak w przepisie, a najwyżej za rok korygować do własnego smaku.
5. Wlać ekstrakt migdałowy. Jeżeli ktoś nie ma ekstraktu, to można tak naprawdę wkroplić odrobinę takiego klasycznego "aromatu migdałowego". Potem w nalewce nie czuć samych migdałów (bo i ekstraktu używamy malutko), używa się ich do wydobycia orzechowej nutki z owoców.
6. Zalać wszystko alkoholem i porządnie wymieszać.
7. Odstawić w ciemne (koniecznie, z dala od źródeł światła!) i chłodne miejsce.
8. Codziennie mieszać aż do całkowitego rozpuszczenia się cukru (ok. tydzień), potem zostawić w chłodnym miejscu.
9. Nalewkę należy przelać przez sito (lub bardziej wyrafinowane systemy filtrów, mi tam odrobina mętności nie szkodzi) najwcześniej po 3 miesiącach, najpóźniej po 12 (nigdy dłużej). Ja zazwyczaj filtruję po ok. 6 miesiącach.
10. Przefiltrowaną i zabutelkowaną nalewkę odstawić do dojrzewania tak długo jak wytrzymamy. Pełen smak "wychodzi" dopiero po ok. 12 miesiącach od nastawienia, akurat w porę, gdy robimy następną porcję
icon_smile.gif


No i to tyle. Jeszcze obowiązkowo zdjęcia - owoce (kupione, trochę wstyd, na allegro), nastawiona dzisiaj nalewka tegoroczna oraz zeszłoroczna w kieliszku - mniam.
 

Załączniki

  • PB090002.jpg
    PB090002.jpg
    157.6 KB · Wyświetleń: 0
  • PB110007.jpg
    PB110007.jpg
    115.4 KB · Wyświetleń: 0