- Kwi 16, 2006
- 535
- 1
- 0
Efekt paniki przedimprezowej i zbawiennych rad, jakie otrzymałam
cebula - około 1 kg
mieso mielone drobiowe - 1,5 kg
kiełbasa podwawelska - 1 kg
fasola czerwona - 3 puszki
kukurydza - 2 puszki
pomidory pelati - 1 puszka
przecier pomidorowy - 1 słoik
Olej, sól, pieprz, papryka ostra i słodka - "na oko"
Zaczęłam od smażenia pokrojonej w kostkę cebulki - na lekko rumiano (nie macie pojęcia, jak trudno dopilnować, aby sie nie przypaliła, gdy jednocześnie trzeba zabawiać Mamę, która co prawda odmówiła wszelkiej pomocy, ale przyszła sobe popatrzeć, jak córka gotuje), poczym wrzuciłam do niej mięso mielone - intensywnie mieszając smażyłam jakies 20 minut (po 10 dodałam przecier pomidorowy i pomidory puszkowe, obie papryki w proszku, pieprz i sól). Kiedy stało sie juz przyjemnie rumiane, dodałam zawartość pozostałych puszek, a gdy calośc znów się zagotowała - pokrojoną na grubsze plasterki kiełbase. I znów poczekałam do zawrzenia całości, poczym spróbowałam. I tu zaczęły sie schody. Pyszne było, ale piekielnie ostre. Więc zaczęłam kombinowac, czym by można było złagodzić ów palący smak. I do gara powędrowała kolejna puszka kukurydzy (juz trzecia), puszka odnalezionej w zakamarkach szafy białej fasolki, a kiedy nadal było diabelskie w odruchu desperacji wlałam sok z z puszki ananasa. I to było to! Nawet mojej wybrednej Mamie smakowało!
cebula - około 1 kg
mieso mielone drobiowe - 1,5 kg
kiełbasa podwawelska - 1 kg
fasola czerwona - 3 puszki
kukurydza - 2 puszki
pomidory pelati - 1 puszka
przecier pomidorowy - 1 słoik
Olej, sól, pieprz, papryka ostra i słodka - "na oko"
Zaczęłam od smażenia pokrojonej w kostkę cebulki - na lekko rumiano (nie macie pojęcia, jak trudno dopilnować, aby sie nie przypaliła, gdy jednocześnie trzeba zabawiać Mamę, która co prawda odmówiła wszelkiej pomocy, ale przyszła sobe popatrzeć, jak córka gotuje), poczym wrzuciłam do niej mięso mielone - intensywnie mieszając smażyłam jakies 20 minut (po 10 dodałam przecier pomidorowy i pomidory puszkowe, obie papryki w proszku, pieprz i sól). Kiedy stało sie juz przyjemnie rumiane, dodałam zawartość pozostałych puszek, a gdy calośc znów się zagotowała - pokrojoną na grubsze plasterki kiełbase. I znów poczekałam do zawrzenia całości, poczym spróbowałam. I tu zaczęły sie schody. Pyszne było, ale piekielnie ostre. Więc zaczęłam kombinowac, czym by można było złagodzić ów palący smak. I do gara powędrowała kolejna puszka kukurydzy (juz trzecia), puszka odnalezionej w zakamarkach szafy białej fasolki, a kiedy nadal było diabelskie w odruchu desperacji wlałam sok z z puszki ananasa. I to było to! Nawet mojej wybrednej Mamie smakowało!
