Masa pomarańczowa wg. Agnieszki Kręglickiej (na spód o średnicy ok.30 cm)
* 6 pomarańczy
* 2 cytryny
* 2 szklanki cukru
* pół szklanki wody
Pomarańcze i cytryny dokładnie wyszorować i sparzyć. Obrać je tak, żeby na owocach nie została biała otoczka. 1/4 skórek oczyścić dokładnie z białych części i pokroić w cienkie paseczki. Miąższ pomarańczy i cytryn posiekać, usuwając wszystkie pestki. Podgrzać w garnku cukier z wodą, aż powstanie gęsty syrop. Wrzucić do niego skórki, chwilę razem smażyć, potem dodać resztę owoców, zamieszać. Smażyć, aż masa zgęstnieje. Ciepłą posmarować spód i udekorować.
Tak brzmi oryginalny przepis, mogę dodać do tego jeszcze moje drobiazgi, tzn: ja nie przesadzam z dokładnością przy obieraniu owoców, tzn nie zostawiam grubej białej otoczki, ale też nie filetuję cząstek, po prostu poprzestaję na zwykłym obraniu jak do jedzenia. Ze skórek usuwam białą część ale też nie dokumentnie, bo lubię szczyptę goryczki, którą daje. Można ewentualnie sobie ułatwić sprawę miksując cząstki owoców zamiast je kroić, ale trzeba zawczasu wydłubać pestki, więc i tak to mokra robota
Smażę masę na patelni teflonowej, wtedy syrop się nie przypala, a większa powierzchnia parowania ciut skraca proces. Generalnie to masa dla cierpliwych. Jak się wrzuca posiekane owoce do syropu to właściwie wszystko pływa w dużej ilości soku. Odparowywanie tej zupy pomarańczowej aż do konsystencji gęstej marmolady, a tym samym koncentrowanie smaku trwa co najmniej godzinę, może z półtorej. Dobrze jest mieszać od czasu do czasu.
Taka ilość masy powinna starczyć na spód o średnicy ok. 30 cm, w razie czego można zjeść resztę do sera białego jako marmoladę.
Jeżeli chodzi o dekorację, to ja skromnie dekoruję rodzynkami i płatkami migdałowymi.
* 6 pomarańczy
* 2 cytryny
* 2 szklanki cukru
* pół szklanki wody
Pomarańcze i cytryny dokładnie wyszorować i sparzyć. Obrać je tak, żeby na owocach nie została biała otoczka. 1/4 skórek oczyścić dokładnie z białych części i pokroić w cienkie paseczki. Miąższ pomarańczy i cytryn posiekać, usuwając wszystkie pestki. Podgrzać w garnku cukier z wodą, aż powstanie gęsty syrop. Wrzucić do niego skórki, chwilę razem smażyć, potem dodać resztę owoców, zamieszać. Smażyć, aż masa zgęstnieje. Ciepłą posmarować spód i udekorować.
Tak brzmi oryginalny przepis, mogę dodać do tego jeszcze moje drobiazgi, tzn: ja nie przesadzam z dokładnością przy obieraniu owoców, tzn nie zostawiam grubej białej otoczki, ale też nie filetuję cząstek, po prostu poprzestaję na zwykłym obraniu jak do jedzenia. Ze skórek usuwam białą część ale też nie dokumentnie, bo lubię szczyptę goryczki, którą daje. Można ewentualnie sobie ułatwić sprawę miksując cząstki owoców zamiast je kroić, ale trzeba zawczasu wydłubać pestki, więc i tak to mokra robota
Smażę masę na patelni teflonowej, wtedy syrop się nie przypala, a większa powierzchnia parowania ciut skraca proces. Generalnie to masa dla cierpliwych. Jak się wrzuca posiekane owoce do syropu to właściwie wszystko pływa w dużej ilości soku. Odparowywanie tej zupy pomarańczowej aż do konsystencji gęstej marmolady, a tym samym koncentrowanie smaku trwa co najmniej godzinę, może z półtorej. Dobrze jest mieszać od czasu do czasu.
Taka ilość masy powinna starczyć na spód o średnicy ok. 30 cm, w razie czego można zjeść resztę do sera białego jako marmoladę.
Jeżeli chodzi o dekorację, to ja skromnie dekoruję rodzynkami i płatkami migdałowymi.