- Mar 15, 2009
- 667
- 1
- 0
Kiedy tylko je zobaczyłam tu, wiedziałam, że muszę je zrobić. Odstraszało mnie jak zwykle tylko obieranie i siekanie orzechów.
Ale wypróbowałam i są wspaniałe! O ile samo toffi z mleka skondensowanego jest dla mnie za słodkie, o tyle z orzechami komponuje się świetnie. Tak więc polecam. Trochę z nimi roboty, ale warto.
Moje zdjęcia niestety nie są tak ładne jak te z orginalnego przepisu, ale cóż.
250 g przesianej mąki wymieszać z 50 g uprażonych na patelni, obranych i drobniutko posiekanych orzechów laskowych.
125 g masła o temp pokojowej utrzeć ze 115 g drobnego cukru (caster sugar.. nie orientuję się dobrze. Drobnego nie miałam na składzie, więc dałam zwykły kryształ). Dodać jajko i ucierać dalej. Połączyć mikserem z orzechami i mąką. Na 30 min schować do lodówki - ciasto jest dość lepkie, a trzeba je będzie rozwałkować, więc w razie czego można je chłodzić dłużej. Po tym czasie rozwałkować między papierem do pieczenia na grubość 4 mm (i tutaj się okazało, że ktoś podmienił mi papier do pieczenia na papier śniadaniowy, przez co potem wszystko się pozlepiało - później po prostu rozwałkowałam ciasto podsypując mąką) i znowu na 30 min zostawić w lodówce.
Wycinać krążki, a w połowie krążków mniejsze kształty. Potem oczywiście ciasteczka się poskłada. Piec na blasze wyłożonej papierem do pieczenia około 12-14 minut(10 min podane w przepisie to raczej za mało, przynajmniej w moim przypadku) w 180 stopniach. Gdyby nie chciały łatwo odejść wystarczy delikatnie podważać je nożem.
Przekładać toffi zrobionym z mleka skondensowanego słodzonego. Można puszkę po prostu dwie godziny gotować w garnku z wodą, albo wykorzystać sposób podany przez autorkę bloga, który i ja wypróbowałam. (sposób Davida Leibovitza - szybszy i nie ryzykuje się wybuchu puszki
). Mleko wlewa się do raczej płaskiego żaroodpornego naczynia i miesza z odrobiną soli. Naczynie wstawia się do większego naczynia wypełnionego gorącą wodą - powinna sięgać połowy tego mniejszego. Wstawia się to na około godzinę i piętnaście minut (zależy, jak bardzo "ścięte" się lubi - generalnie ma po prostu zgęstnieć i zbrązowieć) do piekarnika rozgrzanego do 220 stopni i miesza od czasu do czasu, bo tworzy się ciemna skórka.
Po lekkim ostudzeniu zmiksować na gładką masę. Przed użyciem można podgrzać w mikrofali lub kąpieli wodnej, ale myślę, że to nie jest konieczne. Moje toffi było w sam raz - nie za gęste i nie za rzadkie, tak , że nie wypływało z ciastek.
Najlepiej robić toffi w czasie, kiedy ciasto leżakuje w lodówce.
I jeszcze na zakończenie dodam, bo widzę, że się strasznie rozpisałam, że ciasteczka te zawierają duuużo wapnia i wit. D, jak wyliczyła autorka bloga (kto by pomyślał, że mleko skondensowane ma takie walory). Tak więc w razie wyrzutów sumienia - zapobiegacie osteoporozie.


Moje zdjęcia niestety nie są tak ładne jak te z orginalnego przepisu, ale cóż.

250 g przesianej mąki wymieszać z 50 g uprażonych na patelni, obranych i drobniutko posiekanych orzechów laskowych.
125 g masła o temp pokojowej utrzeć ze 115 g drobnego cukru (caster sugar.. nie orientuję się dobrze. Drobnego nie miałam na składzie, więc dałam zwykły kryształ). Dodać jajko i ucierać dalej. Połączyć mikserem z orzechami i mąką. Na 30 min schować do lodówki - ciasto jest dość lepkie, a trzeba je będzie rozwałkować, więc w razie czego można je chłodzić dłużej. Po tym czasie rozwałkować między papierem do pieczenia na grubość 4 mm (i tutaj się okazało, że ktoś podmienił mi papier do pieczenia na papier śniadaniowy, przez co potem wszystko się pozlepiało - później po prostu rozwałkowałam ciasto podsypując mąką) i znowu na 30 min zostawić w lodówce.
Wycinać krążki, a w połowie krążków mniejsze kształty. Potem oczywiście ciasteczka się poskłada. Piec na blasze wyłożonej papierem do pieczenia około 12-14 minut(10 min podane w przepisie to raczej za mało, przynajmniej w moim przypadku) w 180 stopniach. Gdyby nie chciały łatwo odejść wystarczy delikatnie podważać je nożem.
Przekładać toffi zrobionym z mleka skondensowanego słodzonego. Można puszkę po prostu dwie godziny gotować w garnku z wodą, albo wykorzystać sposób podany przez autorkę bloga, który i ja wypróbowałam. (sposób Davida Leibovitza - szybszy i nie ryzykuje się wybuchu puszki

Po lekkim ostudzeniu zmiksować na gładką masę. Przed użyciem można podgrzać w mikrofali lub kąpieli wodnej, ale myślę, że to nie jest konieczne. Moje toffi było w sam raz - nie za gęste i nie za rzadkie, tak , że nie wypływało z ciastek.
Najlepiej robić toffi w czasie, kiedy ciasto leżakuje w lodówce.
I jeszcze na zakończenie dodam, bo widzę, że się strasznie rozpisałam, że ciasteczka te zawierają duuużo wapnia i wit. D, jak wyliczyła autorka bloga (kto by pomyślał, że mleko skondensowane ma takie walory). Tak więc w razie wyrzutów sumienia - zapobiegacie osteoporozie.

Ostatnią edycję dokonał moderator: