Wiem, że nie wszyscy lubicie karpie. Ja bardzo lubię i co roku przygotowuję go na kilka sposobów. Oczywiście nie gardzę szczupakami, sandaczami i innymi rybami słodkowodnymi, chociaż podobno najwięcej dobrych składników (kwasy wielonienasycone) mają ryby morskie, które średnio mi smakują. Ponieważ zbliżają się święta, może ktoś skusi się na ten wypróbowany przeze mnie wielokrotnie przepis pochodzący ze "Smaków i aromatów" sprzed lat.
Składniki
- karp o wadze około 1,5 kg
- 5 grubo pokrojonych cebul (biorę średnie)
- 3 marchewki
- 1 pietruszka
- 2 goździki
- 5 ziaren ziela angielskiego
- 10 ziarenek pieprzu
- 1 liść laurowy
- pół cytryny
- 3 łyżki stołowe cukru
- sól
- 2 łyżeczki żelatyny
- 10 dkg rodzynek
Karpia skrobiemy (królewskie prawie nie mają łusek), patroszymy, odkrawamy głowę, dzielimy na dzwonka, które ja przekrawam jeszcze pionowo na pół, usuwając przy okazji grubą ość grzbietową. Dzwonka lekko solimy i odstawiamy w chłodne miejsce.
Do rondla wkładamy głowę karpia, z której ja usuwam skrzela i oczy (kto chce, może zostawić), cebule, marchewki i pietruszkę. Wsypujemy goździki, ziele angielskie, pokruszony liść laurowy, ziarenka pieprzu, pół łyżeczki soli i cukier. Zalewamy 3 - 4 szklankami wody i gotujemy wywar pod przykryciem na małym ogniu przez pół godziny. Ugotowany wywar cedzimy przez gęste sitko.
Do czystego rondla wkładamy dzwonka karpia, pół cytryny i zalewamy gorącym wywarem. Rybę gotujemy na bardzo małym ogniu przez 30 minut - wywar powinien ledwo "mrugać". Po tym czasie odstawiamy rondel z rybą w chłodne miejsce. Z wyjętej ryby staramy się usunąć prawie wszystkie ości. Rybę układamy na długim półmisku.
Wywar przecedzamy przez sitko wyłożone gazą. Żeby gaza nie wchłaniała wywaru, najpierw moczę ją w wodzie i dokładnie wyciskam. Przecedzony wywar wlewamy do czystego rondla i zagotowujemy. Do gorącego wywaru wsypujemy żelatynę i rodzynki. Dokładnie mieszamy i galaretą zalewamy rybę. Odstawiamy w chłodne miejsce. Po wystygnięciu podajemy, według mnie, najlepiej z sosem tatarskim. W przepisie jest jeszcze zielony majonez, ale nie wiem, jak się go robi.
Podobno klasycznym, niemal obowiązkowym dodatkiem do karpia z rodzynkami jest słodka chałka. Nie próbowałam, choć zestawienie może być ciekawe.
PS. moje modyfikacje - nie daję cytryny i cukru. Kto chce, może ściśle trzymać się przepisu, tak jak moja kuzynka Olga - i u niej tak przyrządzony karp jest znakomity.
Składniki
- karp o wadze około 1,5 kg
- 5 grubo pokrojonych cebul (biorę średnie)
- 3 marchewki
- 1 pietruszka
- 2 goździki
- 5 ziaren ziela angielskiego
- 10 ziarenek pieprzu
- 1 liść laurowy
- pół cytryny
- 3 łyżki stołowe cukru
- sól
- 2 łyżeczki żelatyny
- 10 dkg rodzynek
Karpia skrobiemy (królewskie prawie nie mają łusek), patroszymy, odkrawamy głowę, dzielimy na dzwonka, które ja przekrawam jeszcze pionowo na pół, usuwając przy okazji grubą ość grzbietową. Dzwonka lekko solimy i odstawiamy w chłodne miejsce.
Do rondla wkładamy głowę karpia, z której ja usuwam skrzela i oczy (kto chce, może zostawić), cebule, marchewki i pietruszkę. Wsypujemy goździki, ziele angielskie, pokruszony liść laurowy, ziarenka pieprzu, pół łyżeczki soli i cukier. Zalewamy 3 - 4 szklankami wody i gotujemy wywar pod przykryciem na małym ogniu przez pół godziny. Ugotowany wywar cedzimy przez gęste sitko.
Do czystego rondla wkładamy dzwonka karpia, pół cytryny i zalewamy gorącym wywarem. Rybę gotujemy na bardzo małym ogniu przez 30 minut - wywar powinien ledwo "mrugać". Po tym czasie odstawiamy rondel z rybą w chłodne miejsce. Z wyjętej ryby staramy się usunąć prawie wszystkie ości. Rybę układamy na długim półmisku.
Wywar przecedzamy przez sitko wyłożone gazą. Żeby gaza nie wchłaniała wywaru, najpierw moczę ją w wodzie i dokładnie wyciskam. Przecedzony wywar wlewamy do czystego rondla i zagotowujemy. Do gorącego wywaru wsypujemy żelatynę i rodzynki. Dokładnie mieszamy i galaretą zalewamy rybę. Odstawiamy w chłodne miejsce. Po wystygnięciu podajemy, według mnie, najlepiej z sosem tatarskim. W przepisie jest jeszcze zielony majonez, ale nie wiem, jak się go robi.
Podobno klasycznym, niemal obowiązkowym dodatkiem do karpia z rodzynkami jest słodka chałka. Nie próbowałam, choć zestawienie może być ciekawe.
PS. moje modyfikacje - nie daję cytryny i cukru. Kto chce, może ściśle trzymać się przepisu, tak jak moja kuzynka Olga - i u niej tak przyrządzony karp jest znakomity.
Ostatnią edycję dokonał moderator: