Przepis pochodzi z broszurki "Kasia- ciasta wielkanocne" i w oryginale nosi nazwę "niedzielny łakomczuszek".
Ciasto:
3 szklanki mąki
1 szklanka cukru
25 dag margaryny
2 jajka
2 łyżeczki proszku do pieczenia
cukier waniliowy
Nadzienie:
2 opakowania budyniu (na 1/2lmleka)
3/4 l mleka
3 owoce kiwi
2 banany
4 jabłka
2 szczypty cynamonu
Składniki ciasta posiekać nożem, szybko zagnieść ciasto. Podzielić na dwie części, jedną włożyć do zamrażalnika, drugą wylepić blachę, ponakłuwać widelcem. (Ciasto jest trochę lepkie, ja przy wylepianiu oprószam je lekko mąką i robię to omączonymi dłońmi) Wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 stopni. Podpiec na jasnozłoty kolor (ok. 15 min).
Na mleku ugotować budyń, jeszcze gorący wylać na podpieczony spód.
Pokrojone w kostkę owoce ułożyć na budyniu, posypać cynamonem.
Wyjąć ciasto z zamrażalnika i zetrzeć na owoce. Piec ok 40 min w 180 stopniach.
Ja nigdy nie piekłam z takimi owocami jakie są w przepisie bo jakoś nigdy nie miałam ich pod ręką. Robiłam za to z jabłkami, wiśniami ze słoika, malinami.
Ciasto należy kroić po wystygnięciu, najlepiej na drugi dzień. Chociaż moje łakomczuchy zawsze domagają się kawałka takiego jeszcze ciepłego z rozlewającym się budyniem. Pycha.
Ciasto:
3 szklanki mąki
1 szklanka cukru
25 dag margaryny
2 jajka
2 łyżeczki proszku do pieczenia
cukier waniliowy
Nadzienie:
2 opakowania budyniu (na 1/2lmleka)
3/4 l mleka
3 owoce kiwi
2 banany
4 jabłka
2 szczypty cynamonu
Składniki ciasta posiekać nożem, szybko zagnieść ciasto. Podzielić na dwie części, jedną włożyć do zamrażalnika, drugą wylepić blachę, ponakłuwać widelcem. (Ciasto jest trochę lepkie, ja przy wylepianiu oprószam je lekko mąką i robię to omączonymi dłońmi) Wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 stopni. Podpiec na jasnozłoty kolor (ok. 15 min).
Na mleku ugotować budyń, jeszcze gorący wylać na podpieczony spód.
Pokrojone w kostkę owoce ułożyć na budyniu, posypać cynamonem.
Wyjąć ciasto z zamrażalnika i zetrzeć na owoce. Piec ok 40 min w 180 stopniach.
Ja nigdy nie piekłam z takimi owocami jakie są w przepisie bo jakoś nigdy nie miałam ich pod ręką. Robiłam za to z jabłkami, wiśniami ze słoika, malinami.
Ciasto należy kroić po wystygnięciu, najlepiej na drugi dzień. Chociaż moje łakomczuchy zawsze domagają się kawałka takiego jeszcze ciepłego z rozlewającym się budyniem. Pycha.