- Lut 26, 2007
 
- 390
 
- 0
 
- 0
 
Na prośbę Akulki wklepuję przepis na potrawę którą zdobyłam dobrych parę lat temu serce swego mężczyzny życia. W akademiku była to często podstawa wyżywienia (nasmażony w południe stos starczał jeszcze na kolację i śniadanie dnia następnego...), szczególnie ceniona przez studentów wschodnich-przybyszów z bratniego wtedy związku radzieckiego.
naleśniki usmażyć wg przepisu jak najbardziej podstawowego (w akademiku była to zwykle mąka+jajko+woda). Na patelni rozgrzać olej i podsmażyć na niej solidnie pokrojoną w dosyć cienkie paski mortadelę(z doswiadczenia wiem, że najlepiej sprawdza się taka najzwyczajniejsza-tańsza) oraz cebulkę i ze dwa ząbki czosnku. Całość zalać przecierem pomidorowym zagęszczonym ze 2 lub 3 łyżkami mąki(wyjść powinna konsystencja zdecydowanie zawiesista, bo płynna z naleśników wypłynie) oraz solidnie sypnać pieprzem, i pozwolić by całość przegryzła się na małym gazie z 5 minut. Pod koniec dodać starty żółty ser w ilości hurtowej, by się lekko rozpuścił. Otrzymaną masą wypełniać naleśniki i podawać odrazu, najlepiej na oknie, schodach lub podłodze przykrytej wczorajszą gazetką/ceratą
	
		
			
		
		
	
			
			naleśniki usmażyć wg przepisu jak najbardziej podstawowego (w akademiku była to zwykle mąka+jajko+woda). Na patelni rozgrzać olej i podsmażyć na niej solidnie pokrojoną w dosyć cienkie paski mortadelę(z doswiadczenia wiem, że najlepiej sprawdza się taka najzwyczajniejsza-tańsza) oraz cebulkę i ze dwa ząbki czosnku. Całość zalać przecierem pomidorowym zagęszczonym ze 2 lub 3 łyżkami mąki(wyjść powinna konsystencja zdecydowanie zawiesista, bo płynna z naleśników wypłynie) oraz solidnie sypnać pieprzem, i pozwolić by całość przegryzła się na małym gazie z 5 minut. Pod koniec dodać starty żółty ser w ilości hurtowej, by się lekko rozpuścił. Otrzymaną masą wypełniać naleśniki i podawać odrazu, najlepiej na oknie, schodach lub podłodze przykrytej wczorajszą gazetką/ceratą