Przepis znalazłam u fryzjerki w czasopiśmie "Naj". Przepisałam składniki, lecz od razu wiedziałam, że zmienię sposób wykonania, ponieważ nie odpowiadało mi pieczenie w piecu. Wyszło bardzo smaczne, mimo tych zmian. Podaję proporcje dla 2 osób.
Składniki
2 udka kurczaka
sól
olej i masło do smażenia
glazura
1 średnia cebula
2 ząbki czosnku
2 łyżki miodu (ja brałam gryczany)
1 łyżka sosu chili lub sojowego (wzięłam sojowy)
2 łyżki octu balsamicznego
2 łyżki oleju
1 łyżeczka startego imbiru
1 łyżka mocnego alkoholu ( wzięłam brandy)
szczypta pieprzu
Udka umyłam, osuszyłam i oprószyłam solą. Obraną cebulę i czosnek posiekałam drobno, dodałam miód, sos sojowy, brandy, ocet balsamiczny, olej, imbir i pieprz. Wszystko wymieszałam i posmarowałam tym udka. Włożyłam do pojemnika z przykrywką i odstawiłam do lodówki na całą noc, chociaż można je już wyjąć po kilku godzinach.
Wyjęte udka oczyściłam z glazury, którą zachowałam, a udka obsmażyłam w mieszane oleju i masła na niewielkim ogniu z obu stron na rumiano. Robiłam to w głębokiej patelni z przykrywką, tak że obracając udka kilka razy, rumieniłam je pod przykryciem aż do miękkości. Wtedy włożyłam obok udek glazurę i znów na niewielkim ogniu poddusiłam do miękkości cebuli i połączenia się wszystkich składników, co trwało 15 - 20 minut. Gotową glazurę ułożyłam na udkach, zwiększyłam ogień i podsmażyłam przez 5 minut. Udka wyszły aromatyczne, z lekko słodkawym, miodowym smakiem. Podałam z młodymi kartofelkami i kalafiorem.

Składniki
2 udka kurczaka
sól
olej i masło do smażenia
glazura
1 średnia cebula
2 ząbki czosnku
2 łyżki miodu (ja brałam gryczany)
1 łyżka sosu chili lub sojowego (wzięłam sojowy)
2 łyżki octu balsamicznego
2 łyżki oleju
1 łyżeczka startego imbiru
1 łyżka mocnego alkoholu ( wzięłam brandy)
szczypta pieprzu
Udka umyłam, osuszyłam i oprószyłam solą. Obraną cebulę i czosnek posiekałam drobno, dodałam miód, sos sojowy, brandy, ocet balsamiczny, olej, imbir i pieprz. Wszystko wymieszałam i posmarowałam tym udka. Włożyłam do pojemnika z przykrywką i odstawiłam do lodówki na całą noc, chociaż można je już wyjąć po kilku godzinach.
Wyjęte udka oczyściłam z glazury, którą zachowałam, a udka obsmażyłam w mieszane oleju i masła na niewielkim ogniu z obu stron na rumiano. Robiłam to w głębokiej patelni z przykrywką, tak że obracając udka kilka razy, rumieniłam je pod przykryciem aż do miękkości. Wtedy włożyłam obok udek glazurę i znów na niewielkim ogniu poddusiłam do miękkości cebuli i połączenia się wszystkich składników, co trwało 15 - 20 minut. Gotową glazurę ułożyłam na udkach, zwiększyłam ogień i podsmażyłam przez 5 minut. Udka wyszły aromatyczne, z lekko słodkawym, miodowym smakiem. Podałam z młodymi kartofelkami i kalafiorem.