- Lis 27, 2004
- 3,568
- 0
- 0
Przepis to prosty, ale nie "jedyny politycznie poprawny". Choć taki prosty przepis trudno udoskonalić.
Najpierw rys historyczny. Legenda głosi, że carbonarę wymyślili Amerykanie, jak Włochy wyzwalali w 45-tym. Głód wtedy był straszny, a Jankesi w swoich racjach żołnierskich mieli bekon i jajka w proszku. Włosi dorzucili swój makaron i oliwę i powstała carbonara. Jak kryzys wojenny minął, Rzymianie ją udoskonalili i odtąd uchodzi za danie typowo rzymskie. Klasyka to "guanciale" śwnińskie, czyli wcale nie boczek a "policzek" ze świni. A że trudny do kupienia, to wszyscy walą boczek i też jest dobrze...
200 g policzka świni /czyli mordy popularnie zwanej ryjem
2 jajka całe plus 1 żółtko
80 g tartego pecorino (taki rzymski Parmezan ino z owczego mleka robiony)
sól, pieprz
Gotujemy "al dente" 400 g spaghetti (na 4 osoby u normalnych ludzi, u mnie na 2...)
W międzyczasie podsmażamy ten ryj (lub boczek) w kawałeczkach na wielkiej patelni (coby nam się na niej potem zmieścił ten makaron).
Jak makaron gotowy, na patelnię z ryjem wlewamy 2 łychy oliwy i - UWAGA, UWAGA! - 2 łychy wody, w której się makaron gotował. I po co ta woda? A po to, żeby nie było za suche, żeby komuś nie strzeliło do łba śmietany dolewać...
Na ten ryj z oliwą i z wodą wywalamy teraz makaron i go miąchamy na patelni tak około minuty. Po włosku to się nazywa "saltare", bo oni go podrzucają takim ruchem naleśnikowym...
W ogrzanej wrzątkiem wazie lub głębokim półmisku roztrzepujemy te jajka, żółtko, tarty ser i szczypte soli. Wywalamy do tego makaron z patelni, szybko mieszamy, duuuuużo pieprzymy i ... gotowe.
No i czy to nie jest proste jak drut?
MzM
Najpierw rys historyczny. Legenda głosi, że carbonarę wymyślili Amerykanie, jak Włochy wyzwalali w 45-tym. Głód wtedy był straszny, a Jankesi w swoich racjach żołnierskich mieli bekon i jajka w proszku. Włosi dorzucili swój makaron i oliwę i powstała carbonara. Jak kryzys wojenny minął, Rzymianie ją udoskonalili i odtąd uchodzi za danie typowo rzymskie. Klasyka to "guanciale" śwnińskie, czyli wcale nie boczek a "policzek" ze świni. A że trudny do kupienia, to wszyscy walą boczek i też jest dobrze...
200 g policzka świni /czyli mordy popularnie zwanej ryjem
2 jajka całe plus 1 żółtko
80 g tartego pecorino (taki rzymski Parmezan ino z owczego mleka robiony)
sól, pieprz
Gotujemy "al dente" 400 g spaghetti (na 4 osoby u normalnych ludzi, u mnie na 2...)
W międzyczasie podsmażamy ten ryj (lub boczek) w kawałeczkach na wielkiej patelni (coby nam się na niej potem zmieścił ten makaron).
Jak makaron gotowy, na patelnię z ryjem wlewamy 2 łychy oliwy i - UWAGA, UWAGA! - 2 łychy wody, w której się makaron gotował. I po co ta woda? A po to, żeby nie było za suche, żeby komuś nie strzeliło do łba śmietany dolewać...
Na ten ryj z oliwą i z wodą wywalamy teraz makaron i go miąchamy na patelni tak około minuty. Po włosku to się nazywa "saltare", bo oni go podrzucają takim ruchem naleśnikowym...
W ogrzanej wrzątkiem wazie lub głębokim półmisku roztrzepujemy te jajka, żółtko, tarty ser i szczypte soli. Wywalamy do tego makaron z patelni, szybko mieszamy, duuuuużo pieprzymy i ... gotowe.
No i czy to nie jest proste jak drut?
MzM