Mazurek kajmakowo-chałwowy

Przepis pochodzi z czasów Mniamowych, niestety nie wiem, kto jest autorem. Proszę się przyznać

Przygotowanie: 20 min. Gotowanie: 1 godz. Pieczenie: 20 min.

Na 12 porcji

2 szkl mąki
4/5 kostki margaryny
2 żółtka
2 łyżki śmietany
sól
1/3 szkl cukru pudru
puszka słodzonego mleka skondensowanego
20 dag chałwy
polewa czekoladowa

Porcja 380 kalorii

Mąkę posiekać ze szczyptą soli i margaryną. Dodać cukier, żółtka i śmietanę, szybko zagnieść ciasto. Owinąć w folię, włożyć na godzinę do lodówki.
Puszkę mleka wstawić do garnka z zimną wodą, gotować na małym ogniu godzinę od zawrzenia. Ciasto rozwałkować na 2 kwadraty, boki założyć do środka, by powstały wyższe brzegi. Piec na złoto 15-20 minut w temp. 200 C.
Puszkę otworzyć, gdy przestygnie, zgęstniałe mleko zmiksować z pokruszoną chałwą. Masę wyłożyć na kruche spody. Polewą czekoladową zrobić napis. Mazurek można ozdobić elementami z masy marcepanowej.

Moje (Mirandowe ) zmiany: zamiast margaryny dałam oczywiście masło, ciasto nie dało się rozwałkować nawet po leżakowaniu, więc formy wylepiłam. Zrezygnowałam z polewy czekoladowej, bo i tak będzie słodko. Mazurek jest w trakcie robienia się, jak się zrobi to zdam relację.

I w sumie pyszne było, tyle, że ten spód jest bardzo kruchy, a masa mimo moich usilnych perswazji za Chiny nie chce zastygnąć no i na talerzyku to wszystko się zamienia w stos okruchów zlepiony masą. Nie wiem, łyżką jeść, czy co? Poza tym jest NAPRAWDĘ słodkie. Zjadłam jeden kwadracik i mam dość.

Wrzucam Wam w rurociąg po kawałku bo dwie blaszki wyszły i sama nie zmogę.

Silver, to może pamiętasz, czyj on jest?

Prawdopodobnie był taki kruchy właśnie z powodu tego masła. Poza tym był bardzo dobry. Mój Misiek zaniósł na sąsiedzką nasiadówę, następnego dnia sąsiadka na mnie naskoczyła z wyrzutami, że jej dietę popsułam