Rezultat wyszukiwania

Dziękuję. Jak będę miała miejsce w lodówce to zrobię.

Dziś sobie zrobiłam te placki na maślance z jabłkami pokrojonymi w kawałki. Wyszły bardzo smaczne mimo, że z rozpędu wbiłam całe jajko i zrobiłam bez ubitej piany. Zamiast dodałam szczyptę proszku do pieczenia. Jednak dużo bardziej mi smakują z plastrami jabłek nie z pokrojonymi na kawałki.

Dziś miałam na obiad. Zrobiłam z połowy podanych ilości. Bardzo smaczne. Jedynie odrobinę zagęściłam skrobią kukurydzianą, bo nie lubię bardzo rzadkich sosów.

Przeczytałam dziś przepis i od razu wiedziałam, że spytam się o odlewanie wody. Potem przesuwam ekran i widzę, że kilka lat temu też o to pytałam. 😉 Jednak takie nietypowe i nie wypróbowane przepisy szybko się zapomina. Ale doczytałam, że można mrozić, to niebawem spróbuję.

Spora ilość. U mnie to byłoby na parę lat. Jeden raz zrobiłam trochę takiej obsypanej cukrem, ale zdecydowanie wolę ją z drobnym cukrem nie z pudrem.

To ja tylko dodam, że do takiego obierania nadaje się tylko obieraczka z ząbkami. Z prostymi ostrzami obierze za grubo.

Buko, nie bardzo rozumiem dlaczego ma być twarda. 🤔 Przecież nawet w przepisie jest napisane, że trzeba mieć skórkę bez albedo, tylko pomarańczową część. To jest inna skórka niż ta smażona. Ta pod wpływem cukru robi się miękka, smażonej zdarzało się, że się robiła twarda. Poprzednio starałam się...

Zrobiłam skórki wg przepisu z linku podanego wyżej. Uprościłam sobie pracę i obrałam owoce ze skórki ząbkowaną obieraczką Victorinex. Miałam od razu tylko same pomarańczowe skórki, bez odrobiny albedo. Zrobiłam jeden słoiczek z 2 pomarańczy.

Moje zrobiły się wilgotne i takie nabierałam łyżeczką i dodawałam do ciasta. Zajrzałam do lodówki i okazało się, że mam resztkę tych skórek. One na pewno mają kilka lat; odrobinę spróbowałam i w smaku są może ciut bardziej gorzkie ale nie zepsute. Tak wyglądają:

Też muszę trochę dorobić. I przypomniałam sobie, że kiedyś zrobiłam skórki wg takiego przepisu: http://kuchennewojowanie.blogspot.com/2011/12/cykata.html I byłam z niej bardzo zadowolona, bo miałam gotową, bez potrzeby krojenia. Przechowywałam ją bardzo długo i wciąż była zdatna do użycia. Jutro...

Wolałabym, żeby taki duży garb jej nie wyrósł. Do swojej foremki zmniejszyłam wszystkie ilości o 40%, następnym razem spróbuję zrobić z połowy składników.

Moja pierwsza zebra:

Też mi brakuje zdjęcia.

No i upiekłam z połowy porcji. Teraz stygną.

Bardzo lubię jak ktoś wyciąga jakiś stary przepis. Wchodzę wtedy na początek wątku, czytam i nagle się okazuje, że ja to robiłam 17 lat temu. Gdyby ktoś mnie spytał czy robiłam kiedykolwiek zwiebelkuchen odpowiedziałabym, że nigdy. 😏

Większe, ale bardzo ładne. Ja się przymierzam zrobić je jutro.

Dziękuję i już wiem, że muszę zrobić z połowy porcji. 🙂

Ile sztuk ich wychodzi mniej więcej z takiej ilości składników jak w przepisie?

Całkiem zapomniałam, że 8 lat temu próbowałam je zrobić. Nawet mam mielone migdały ale białka właśnie zużyłam do ciasta z makiem. Zresztą u mnie nie robiło się nigdy drobnych ciastek. Mam trochę pierników i to wystarczy. Jak będę miała na zbyciu białka to je zrobię bez okazji.

Ja raz ją robiłam w 2006 roku i już wtedy pisałam, że to niemożliwe że to są dobre proporcje alkoholu i owoców. Wyszło mi dość dużo nalewki ale dodałam litr rumu i 200 cl spirytusu. Od tego czasu nie robiłam.