Rezultat wyszukiwania

O jakie fajne! Znam tylko dyniowe Elki, a ten przepis gdzieś mi umknął. Koniecznie muszę zrobić.

Wyciągam, bo robię na jutrzejszy obiad. EDIT:

Powiem Ci, że mnie też kiedyś bardziej smakowała, ale chłopaki lubią, więc daję. Poza tym nie muszę podpisywać słoików, bo dzięki niej mają charakterystyczny wygląd. ;) EDIT: Przecier z ok. 5 kg pomidorów plus 500 ml passaty, 5 papryk, 5 cebul, 2 puszki ananasa (sok i owoce), 3 słoiczki pędów...

Wyciągam. Będzie wersja jak poprzednio, tylko ze świeżą kukurydzą i pędami bambusa.

Będzie z gruszkami i orzechami włoskimi. Do owoców dodałam nieco soku z cytryny i syrop z daktyli zamiast cukru. EDIT:

Zwłaszcza, że masz w końcu czas i dynię w lodówce.... ;)

Buko, tak zwane czyszczenie lodówki przed wyjazdem . :) Na dno i na górę poszło ciasto filo, a w środek mieszanka kilku rodzajów serów pleśniowych, kilku żółtych dojrzewających, mascarpone, serka śmietankowego, śmietany, jajek, kilku plastrów szynki dojrzewającej i zblanszowanych liści boćwiny...

Spodobały się, na razie wizualnie, bo każdy oglądał, pochwalił, ale nikt nie jadł. :lol: Może jutro odważą się rozpakować. :lol: Za to prawdziwy zachwyt wzbudził mój eksperyment, coś w rodzaju quiche w cieście filo. Bardzo wszystkim smakował, dostałam dużo komplementów. :) Spotkanie było bardzo...

Ok! :)

Miło mi, że się podoba, ale nie przesadzajmy z tą kreatywnością, skojarzenie tarczy ze szkołą z naszych czasów było dość oczywiste. :lol: Cieszę się, że Wam przypadły do gustu, to może się też spodobają moim szkolnym kolegom i koleżankom. :)

Tarcza w mojej szkole była bardzo ważna - dyrektor często osobiście sprawdzał nie tylko czy jest, bo to nie ulegało wątpliwości, ale czy jest solidnie przyszyta, czy tylko niedajbuk przypięta agrafką. :lol:

Nocą lukruje się najlepiej. :lol:

Długo się zastanawiałam, co upiec na zjazd szkolny, aż mnie oświeciło, że pierniki będą najlepsze! Oczywiście z pamiątkowym napisem. :)

Pierwsze cztery słoiki się pasteryzują.:) EDIT:

Sprawdziłam w komentarzach i okazało się, że piekłam je dwukrotnie, w 2008 i 2009 roku. Najwyższy czas na powtórkę. Niech no tylko trochę dojrzeją resztki śliwek. :)

Moje były mało dojrzałe, ale z własnego, nie pryskanego drzewa. W tym roku było wyjątkowo dużo robaczywych, nawet niewiele zostało na drzewach, większość opadła.

Zapakowałam już śliwki do słoików. Po pierwszym zalewaniu przekroiłam je na pół, bo połówki ładniej wyglądają i mają lepszą "pakowność". Zostało mi dużo pysznej zalewy, więc wykorzystałam ją do gruszek - pokroiłam je na ćwiartki i krótko zapasteryzowałam. Do zalewy zamiast octu spirytusowego...

Dzięki.

Hazo, ważysz całe śliwki czy już wypestkowane?

Też dawałam czerwoną, bo taką miałam w domu.