Rezultat wyszukiwania

Cieszę się. To moje ulubione ciasto do pracy. Nie klei się do podłoża nawet bez podsypywania mąką, a jednocześnie jest na tyle lepkie, że pięknie się formuje, nadziewa i toczy w kulki. W tym roku zrobiłam z niego krajankę z marcepanem i płatkami róży oraz pierniczki nadziewane suszonymi śliwkami...

Tak, nie gotuję. Są sparzone gorącym wyciągiem i się nie psują, a zachowują smak i konsystencję. Lubię je wyjadać po zlaniu kompotu, zwłaszcza morele, bo są pyszne i jędrne.

W tym roku zamiast strucli będzie przekładaniec z pięciu warstw ciasta i czterech mas - z niebieskiego maku, z konfitury figowej z orzechami włoskimi, z białego maku z migdałami i znowu makowej z niebieskiego maku (jak pierwsza z rodzynkami, żurawinami i domową kandyzowaną skórką pomarańczową)...

Nie ma bez nich świąt: Zazwyczaj dla chrupkości oprócz mielonych dodaję zwykłe drobno posiekane migdały, a w tym roku kupiłam prażone. Faktycznie pachną bardziej intensywnie. Zamiast wody z kwiatów pomarańczy dałam jak zwykle dwie łyżeczki amaretto. Chyba upiekę jeszcze jedną porcję, bo będzie...

Zostało mi pół szklanki ściemniałego i zgęstniałego jak melasa syropu z agawy, idealnie na pół porcji tych ciasteczek. Dzieciom powinny się spodobać.

A melasę masz? Bo upiekłam jeszcze pepparkakory Malgosimi i pierniczki bardzo imbirowe Bajaderki. :zahn:

Hazo, będę spędzać wigilię w bardzo dużym gronie, więc potrzebuję dużo ciasteczek. A że lubię piec, to mam w końcu okazję. Piekę nieduże porcje, ale lubię różnorodność. Większość wypieków trafi do puszek prezentowych, w domu zostanie niewiele. Wiele razy pisałam, że dla mnie pieczenie ciasteczek...

Strasznie dawno je ostatnio piekłam, więc zrobiłam dziś w wersji mini, na jeden kęs:

Czekoladę topię ze śmietanką kremówką, na koniec dając odrobinę napęczniałej żelatyny. Ważne jest, by najpierw nie przegrzać czekolady, a potem "utemperować" polewę dodając na koniec po zdjęciu z kąpieli wodnej dwie, trzy kostki twardej czekolady lub/i trochę zimnej śmietanki i dokładnie...

Wygląda doskonale.

Chciałam wykorzystać ostatnie 50 ml sztucznego miodu z ubiegłego roku, który robi u mnie za złoty syrop i padło na to ciasto. Właśnie je wystawiłam na taras do ostygnięcia i schłodzenia. EDIT: Bardzo dobre ciasto, świetnie się wałkowało bez podsypywania mąką i bardzo smaczne, chrupiące...

Pamiętać nie pamiętam, ale z opisu wynika, że była OK, nawet pod koniec musiałam domieszać trochę mąki. Też bym dała dodatkowe jajko.

Myślę, że chodzi o blender. Ja wszystko drobno ręcznie siekam. Nie używam blendera, bo lubię czuć drobiny orzechów i owoców.

U mnie tym razem z konieczności zamiast dwóch, trzy składniki, bo w trakcie produkcji okazało się, że nie mam jednak jeszcze jednej paczki wiórków, więc połowę uzupełniłam zmielonymi płatkami migdałów.

Wyszły pyszne. Pistacjowe się rozpłynęły, bo krem nie był stuprocentowo pistacjowy, ale pokroiłam w kostkę i da się jeść. Pozostałe okruchy będą idealne na spód do sernika. Migdałowe też się trochę rozjechały, ale mniej. W smaku jak makaroniki. :mniam:.

Mnie się dziś wybitnie nie chciało lukrować, dobrze, że porcja była mała: Dla domowników zostawiłam garść gołych. W tym roku wyszły mi wyjątkowo smaczne.

Muszą być jak co roku, tym razem z podwójnej porcji, czyli dwie blachy, bo jest dużo osób do obdarowania.

Czyli ostatnia koncepcja odpada. :)

Dziś odpiekałam swoje ciasto i przyszło mi do głowy, że Twoje mogło być po prostu za zimne.Trzeba jakiś czas odczekać od przyniesienia z chłodu do wałkowania, żeby się uelastyczniło. Za zimne będzie się rwać.

Tak, dodaję łyżkę zimnej wody i mieszam.