Upiekłam dziś ale z modyfikacjami
i tak
2 szklanki tartej marchewki - dałam trochę więcej, jedna szklanka starta na grubych, druga na drobnych oczkach
2 szklanki cukru - dałam jedną niepełną plus pół szkl brązowego ciemnego
2 szklanki mąki - dałam pół na pół tortowej i wrocławskiej
1 szklanka oleju kujawskiego - tłuszcz mieszany, trochę margaryny i masła rozpuściłam, dopełniłam olejem do pół szklanki a drugie pół wypełniłam maślanką
2 łyżeczki proszku do pieczenia - 2 płaskie łyżeczki
2 łyżeczki sody oczyszczonej - 1 płaskie pół łyżeczki
2 łyżeczki cynamonu(startego) - zamiast cynamonu olejek waniliowy i ciut migdałowego
4 szt. Jaj - małe
(garść) rodzynki - nie dawałam
i wyszło coś pysznego, wilgotnego, delikatnego jak puszek i godnego powtarzania dlatego zapisuję ku pamięci co dodałam
Cukru można jeszcze dać mniej, szklanka wszystkiego spokojnie wystarczy, spulchniaczy dość, nie czuć smaku proszku ani sody.
Piekłam w tortownicy 28 cm.
edit
Upieczone po raz kolejny, szklanka cukru to dość, ja bym jeszcze ucięła...
3 szklanki marchewki to jednak za dużo
wyszło przepyszne, mąż mówi że w smaku nawet lepsze niż pierwsze, ale jednak
za mokre i wyszło ni ciasto ni budyń
pycha ale niezbyt pokazowe.
Szklanka marchwi upchana ciasno w szklance waży - grube oczka 190 g a utarta na oczkach drobnych 230 g
Następnym razem dam 450 - 500 g marchwi, bo te 600 g to przesada