COTOGNATA MzM
Znalazłam przepis na cotognatę, ale nie mogę znaleźć na galaretkę z pigwy.
Cotognata to bardzo stary smakołyk. Podobno lubił ją K. Kolumb.
Są różne wersje, jeśli chodzi o początek. Jedni obierają i wycinają gniazdo nasienne, inni gotują ze wszystkimi "bebechami".
Zalać pigwy wodą i gotować aż będą miękkie. Obrane bądź nie...
Mają być takie. że widelec wchodzi bez oporu, ale nie mogą się rozlatywać.
Wyjąć z wody, osączyć, przetrzeć przez gęste sito. Zważyć na wadze i dodać tyle cukru ile waży przecier.
Włożyć do gara o grubym dnie i gotować pomalutku cały czas mieszając drewnianą łyżką.
Uwaga: nie przypalić! Jak zacznie mieć ładny "rubinowy" kolor i odstawać od ścianek gara, zgasić gaz.
I teraz tak: niektórzy to wylewają do foremek i wkładają do lodówki. Inni wylewają na coś płaskiego i suszą na słońcu.
Najprościej jest wywalić to na blat zwilżony wodą żeby się nie przykleiło na amen, troszkę przestudzić, pokroić nożem na kawałki "na raz do buzi". Tradycyjnie się kroi na ukos w romby. Jeszcze trochę poczekać aż się ostudzi i podeschnie i obtoczyć każdy kawałek w cukrze.
Bardzo długo można przechowywać w puszce z pokrywką. Jeśli nie zjecie od razu.
Znalazłam przepis na cotognatę, ale nie mogę znaleźć na galaretkę z pigwy.
Cotognata to bardzo stary smakołyk. Podobno lubił ją K. Kolumb.
Są różne wersje, jeśli chodzi o początek. Jedni obierają i wycinają gniazdo nasienne, inni gotują ze wszystkimi "bebechami".
Zalać pigwy wodą i gotować aż będą miękkie. Obrane bądź nie...
Mają być takie. że widelec wchodzi bez oporu, ale nie mogą się rozlatywać.
Wyjąć z wody, osączyć, przetrzeć przez gęste sito. Zważyć na wadze i dodać tyle cukru ile waży przecier.
Włożyć do gara o grubym dnie i gotować pomalutku cały czas mieszając drewnianą łyżką.
Uwaga: nie przypalić! Jak zacznie mieć ładny "rubinowy" kolor i odstawać od ścianek gara, zgasić gaz.
I teraz tak: niektórzy to wylewają do foremek i wkładają do lodówki. Inni wylewają na coś płaskiego i suszą na słońcu.
Najprościej jest wywalić to na blat zwilżony wodą żeby się nie przykleiło na amen, troszkę przestudzić, pokroić nożem na kawałki "na raz do buzi". Tradycyjnie się kroi na ukos w romby. Jeszcze trochę poczekać aż się ostudzi i podeschnie i obtoczyć każdy kawałek w cukrze.
Bardzo długo można przechowywać w puszce z pokrywką. Jeśli nie zjecie od razu.