ciasto:
ok 200ml mąki
50g masła
5 łyżek łyżki cukru
aromat waniliowy
jajko
cynamon zmielony
ok 600-800ml mąki (w ml, bo ja robiłam kubkami, nie na wagę) - tzn najpierw mniej mąki, a potem dodawać, jak za mało
drożdże (ok 12g)
farsz:
jabłko:
jabłko w ósemki, wyciąć pestki
ok łyżeczka masła
ok łyżeczka cykru
cynamon
serek:
kogel mogel z 1 żółtka i cukru (jakieś 3-4 łyżki)
twaróg - ok 150g
procedurę wykonania skopiuję z grubsza z bloga, gdzie ten przepis umieściłam:
CIASTO
W garnku zagrzałam kubek mleka i ok 1/4 kostki masła, dodałam zmielony cynamon, trochę cukru (ze 3 łyżki) i aromat waniliowy. Zagrzałam do stopienia masła, żeby mleko było ciepłe, ale nie gorące i wlałam do maszyny. Wbiłam też jajko - dlatego mleko nie mogło byc za gorące - żeby się białko nie ścięło.
Potem wymieszałam 3 kubki mąki i kilka łyżek cukru i wsypałam do maszyny. Dorzuciłam na wierzch jakieś 10-15g świeżych drożdzy, pokruszonych. Ustawiłam maszynę na wyrabianie ciasta (u mnie program się nazywa 'makaron') i poszło. W trakcie okazało się, że ciasto wychodzi za rzadkie, więc musiałam dosypać ok 1/2 kubka mąki. Ciasto się wyrobiło (15 minut, kocham tę maszynę) i sobie rosło spokojnie.
JABŁKO
W tym czasie dopadłam jabłko, umyłam i pokroiłam na ósemki. Nie obierałam, bo tak. Ten garnek, w którym było mleko z masłem - pamiętacie? Dodałam tam jeszcze łyżeczkę cukru, trochę masła, cynamonu, całość stopiłam i wrzuciłam cząstki jabłka - chwilę podsmażyłam, zeby złapały cukier, ale się nie rozwaliły i zostawiłam.
SEREK
Jeszcze serek. Kogel mogel z cukrem, mikserem je na gładka masę i po kawałku domiksowywać biały ser.
FORMOWANIE
Ciasto wyrosło. Trochę je rękami powygniatałam i odrywając kawałki ciasta uformowałam kulki (o średnicy na oko 4-5 cm). Kulki rozpłaszczyłam i układałam na nich po kawałku jabłka i łyżce serka, zamykając ciasto jak pierogi, układałam na blasze (na papierze do pieczenia) 'szwem' do góry. Na koniec sięgnęłam (ręką) do dna garnuszka po jabłkach i resztką masła, już tężejącego trochę, wymieszanego z cukrem i tym sokiem, co je owoce trochę puściły posmarowałam bułki po wierzchu.
PIECZENIE
Rosły sobie w piekarniku, wyłaczonym, ok pół godziny. Potem włączyłam piekarnik - kolejne pół godziny sie piekły w 170-180 stopniach. Potem jeszcze chwilę dochodziły, ale niedługo.
ok 200ml mąki
50g masła
5 łyżek łyżki cukru
aromat waniliowy
jajko
cynamon zmielony
ok 600-800ml mąki (w ml, bo ja robiłam kubkami, nie na wagę) - tzn najpierw mniej mąki, a potem dodawać, jak za mało
drożdże (ok 12g)
farsz:
jabłko:
jabłko w ósemki, wyciąć pestki
ok łyżeczka masła
ok łyżeczka cykru
cynamon
serek:
kogel mogel z 1 żółtka i cukru (jakieś 3-4 łyżki)
twaróg - ok 150g
procedurę wykonania skopiuję z grubsza z bloga, gdzie ten przepis umieściłam:
CIASTO
W garnku zagrzałam kubek mleka i ok 1/4 kostki masła, dodałam zmielony cynamon, trochę cukru (ze 3 łyżki) i aromat waniliowy. Zagrzałam do stopienia masła, żeby mleko było ciepłe, ale nie gorące i wlałam do maszyny. Wbiłam też jajko - dlatego mleko nie mogło byc za gorące - żeby się białko nie ścięło.
Potem wymieszałam 3 kubki mąki i kilka łyżek cukru i wsypałam do maszyny. Dorzuciłam na wierzch jakieś 10-15g świeżych drożdzy, pokruszonych. Ustawiłam maszynę na wyrabianie ciasta (u mnie program się nazywa 'makaron') i poszło. W trakcie okazało się, że ciasto wychodzi za rzadkie, więc musiałam dosypać ok 1/2 kubka mąki. Ciasto się wyrobiło (15 minut, kocham tę maszynę) i sobie rosło spokojnie.
JABŁKO
W tym czasie dopadłam jabłko, umyłam i pokroiłam na ósemki. Nie obierałam, bo tak. Ten garnek, w którym było mleko z masłem - pamiętacie? Dodałam tam jeszcze łyżeczkę cukru, trochę masła, cynamonu, całość stopiłam i wrzuciłam cząstki jabłka - chwilę podsmażyłam, zeby złapały cukier, ale się nie rozwaliły i zostawiłam.
SEREK
Jeszcze serek. Kogel mogel z cukrem, mikserem je na gładka masę i po kawałku domiksowywać biały ser.
FORMOWANIE
Ciasto wyrosło. Trochę je rękami powygniatałam i odrywając kawałki ciasta uformowałam kulki (o średnicy na oko 4-5 cm). Kulki rozpłaszczyłam i układałam na nich po kawałku jabłka i łyżce serka, zamykając ciasto jak pierogi, układałam na blasze (na papierze do pieczenia) 'szwem' do góry. Na koniec sięgnęłam (ręką) do dna garnuszka po jabłkach i resztką masła, już tężejącego trochę, wymieszanego z cukrem i tym sokiem, co je owoce trochę puściły posmarowałam bułki po wierzchu.
PIECZENIE
Rosły sobie w piekarniku, wyłaczonym, ok pół godziny. Potem włączyłam piekarnik - kolejne pół godziny sie piekły w 170-180 stopniach. Potem jeszcze chwilę dochodziły, ale niedługo.