- Sie 19, 2007
- 16,197
- 1
- 0
Ostatnio musiałam bardzo szybko upiec chleb, czyli nie mógł być na zakwasie, tym bardziej że mój kilkuletni już zakwas zaśmiardł się zostawiony w tym upale poza lodówką. Znalazłam ten przepis i naprawdę bardzo go polecam: http://mojeekspresjekulinarne.blox.pl/2010...rski-chleb.html
Przepis podaję tak jak na blogu
Źródło: Książka: The Bread Bible - Beth Hensperger's
Składniki na dwa bochenki:
* 3/4 szklanki ciepłej wody
* 1 łyżka suszonych drożdży
* 1 i 1/2 szklanki letniego mleka
* 3 łyżki rozpuszczonego masła
* 3 łyżki miodu
* 1 łyżka soli
* 6 - do 6 i 1/4 szklanki mąki pszennej ( najlepiej chlebowej)
Drożdże rozpuścić w wodzie, odstawić.
Mleko, miód, masło, sól i szklankę mąki wymieszać razem . Następnie wlać miksturę drożdżową i powoli, cały czas mieszając dodawać resztę mąki. Wyrobić gładkie, elastyczne ciasto, które powinno odchodzić od boków miski. Wyrabiać około 8 - 10 minut, aż zrobi się jednolite i przestanie się lepić.
Czystą miskę spryskać odrobiną oleju, z ciasta uformować kulę i umieścić w misce. Przykryć folią plastikową i odstawić na 2 godziny w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. Po upływie czasu ciasto wyłożyć na lekko oprószoną stolnicę, delikatnie rozłożyć, wszystkie końce zwinąć do środka i umieść w obsypanym mąką koszyczku. Lub uformować zgrabny podłużny bochenek i umieść w natłuszczonej, obsypanej semoliną keksówce.
Przykryć folią i odstawić do wyrośnięcia na około 45 minut. Przed pieczeniem naciąć ostrym nożem. Piec pierwsze 10 minut w 200 *C, a kolejne 20 -22 minuty w 185 *C. Studzić na kratce.
Moje zmiany: nie rozpuszczałam suchych drożdży, nigdy tego nie robię, tylko normalnie zmieszałam je z przesianą mąką. Mąka była 650-ka z Lidla. Wyrabiałam go mumią. Do miski miksera wsypałam całą mąkę, dodałam resztę składników poza masłem, które dodałam pod koniec wyrabiania. Piekłam na rozgrzanej blasze. Chleb udał się wyśmienicie, bochenek trzymał kształt, co widać na zdjęciach. Wyrastał w misce wyłożonej ściereczką.
Pokroiłam go dopiero po wystudzeniu. Jest bardzo dobry, taki lekko słodkawy - dla mnie nazbyt dużo jednak tej słodyczy i następnym razem bardzo ograniczę lub zupełnie zrezygnuję z miodu. Po 3 dniach od upieczenia nadal jest całkiem dobry. Można go pokroić nawet w całkiem cienkie kromki i nie kruszy się. Będę go przerabiać na różne sposoby. Żałuję, że nie zważyłam bochenka, zwykle to robię ale wtedy była późna noc i zapomniałam.

Przepis podaję tak jak na blogu
Źródło: Książka: The Bread Bible - Beth Hensperger's
Składniki na dwa bochenki:
* 3/4 szklanki ciepłej wody
* 1 łyżka suszonych drożdży
* 1 i 1/2 szklanki letniego mleka
* 3 łyżki rozpuszczonego masła
* 3 łyżki miodu
* 1 łyżka soli
* 6 - do 6 i 1/4 szklanki mąki pszennej ( najlepiej chlebowej)
Drożdże rozpuścić w wodzie, odstawić.
Mleko, miód, masło, sól i szklankę mąki wymieszać razem . Następnie wlać miksturę drożdżową i powoli, cały czas mieszając dodawać resztę mąki. Wyrobić gładkie, elastyczne ciasto, które powinno odchodzić od boków miski. Wyrabiać około 8 - 10 minut, aż zrobi się jednolite i przestanie się lepić.
Czystą miskę spryskać odrobiną oleju, z ciasta uformować kulę i umieścić w misce. Przykryć folią plastikową i odstawić na 2 godziny w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. Po upływie czasu ciasto wyłożyć na lekko oprószoną stolnicę, delikatnie rozłożyć, wszystkie końce zwinąć do środka i umieść w obsypanym mąką koszyczku. Lub uformować zgrabny podłużny bochenek i umieść w natłuszczonej, obsypanej semoliną keksówce.
Przykryć folią i odstawić do wyrośnięcia na około 45 minut. Przed pieczeniem naciąć ostrym nożem. Piec pierwsze 10 minut w 200 *C, a kolejne 20 -22 minuty w 185 *C. Studzić na kratce.
Moje zmiany: nie rozpuszczałam suchych drożdży, nigdy tego nie robię, tylko normalnie zmieszałam je z przesianą mąką. Mąka była 650-ka z Lidla. Wyrabiałam go mumią. Do miski miksera wsypałam całą mąkę, dodałam resztę składników poza masłem, które dodałam pod koniec wyrabiania. Piekłam na rozgrzanej blasze. Chleb udał się wyśmienicie, bochenek trzymał kształt, co widać na zdjęciach. Wyrastał w misce wyłożonej ściereczką.
Pokroiłam go dopiero po wystudzeniu. Jest bardzo dobry, taki lekko słodkawy - dla mnie nazbyt dużo jednak tej słodyczy i następnym razem bardzo ograniczę lub zupełnie zrezygnuję z miodu. Po 3 dniach od upieczenia nadal jest całkiem dobry. Można go pokroić nawet w całkiem cienkie kromki i nie kruszy się. Będę go przerabiać na różne sposoby. Żałuję, że nie zważyłam bochenka, zwykle to robię ale wtedy była późna noc i zapomniałam.



Załączniki
Ostatnią edycję dokonał moderator: