Zostały mi dwa białka i wiórki kokosowe z krótkim terminem ważności, więc padło na te ciasteczka.
Albo miałam za małe białka, albo sypnęłam za dużo wiórków/mąki, bo masa była za sucha i nijak nie miała szans się przykleić, a potem odkleić od boków garnka.
Dodałam dwie łyżki wody z łyżeczką soku z limonki i udało mi się wyprodukować odpowiednią do formowania konsystencję.
Masę nabierałam specjalną łyżeczką do ciasteczek. Wyszło mi 45 malutkich makaroników (1 blacha). Pachną bardzo zachęcająco.
W rzeczywistości są nie białe, a bladozielone. Dałam skórkę otartą z dwóch limonek i drobne wiórki.