Strona główna
Fora
Nowe posty
Przeszukaj fora
Co nowego?
Nowe posty
Nowe komentarze profilowe
Ostatnia aktywność
Użytkownicy
Zarejestrowani użytkownicy
Aktualnie online
Nowe komentarze do profilów
Szukaj komentarzy do profilów
Logowanie
Rejestracja
Szukaj
Szukaj wyłącznie po tytułach wątków
Przez:
Szukaj wyłącznie po tytułach wątków
Przez:
Nowe posty
Przeszukaj fora
Menu
Aplikacja forum
Instaluj
Odpowiedź w wątku
Strona główna
Fora
Przepisy
Kuchnie świata
Kuchnia azjatycko-orientalna
Masala czaj, prosto z Indii*
JavaScript is disabled. For a better experience, please enable JavaScript in your browser before proceeding.
Twoja przeglądarka jest nieaktualna i może wyświetlać tę stronę nieprawidłowo.
Powinieneś zaktualizować ją lub skorzystać z
alternatywnej przeglądarki
.
Wiadomość
<blockquote data-quote="agal" data-source="post: 601529" data-attributes="member: 5147"><p>to ja tak tylko jako ciekawostkę.</p><p></p><p>zacznę od tego, że uwielbiam ten napój dlatego będąc w Indiach sobie nie odmawiałam.</p><p>Najlepiej smakował na dworcach (nie pytajcie, bo nie wiem dlaczego). Zazwyczaj sprzedawany w maleńkich plastykowych kubeczkach - normalka. Na poludniu za to pojawili się sprzedawcy oferujący herbatę w glinianych naczynkach - coś jak nasze doniczki. No przecież nie mogłam sobie odmówić. <img src="https://www.cincin.cc/style_emoticons/cincin/lecker.gif" alt="" class="fr-fic fr-dii fr-draggable " style="" /> Smakowało... dziwnie. Coś jak herbatka z dodatkiem gliny. Nasiąknięte naczynko ma bardzo intensywny gliniany zapach, ale to jeszcze bym przebolała... Serce mnie bolało na myśl o tym, że po wypiciu powinnam się pozbyć naczynka. Takie piękne i czasami widać było odcisk małych rączek na glinie... Śmietników nie ma a takie naczynie należy zwyczajnie (dla nich to oczywiste) rzucić na tory (jak każdego śmiecia). Ja nie miałam sumienia śmiecić i długo się tułałam z moim naczynkiem aż w końcu gdzieś je niechcący zostawiłam.</p><p>Pod koniec podróży spotkaliśmy Polaków, którzy nam opowiadali jak to są zbulwersowani recyklingiem wszystkiego co możliwe (i niemożliwe) w Indiach. I opowiedzieli historię o... glinianych naczynkach do herbatki. Jestem twarda i wiele wytrzymuję, ale zrobiło mi się niedobrze.</p><p>Chodzi o to, że naczynko faktycznie powinno się rzucić na tory, ważne jednak, żeby rzucić je na tyle mocno aby się rozpadło. Jeżeli zostanie całe to wieczorkiem na te tory schodzą ludziska sprzedający herbatkę i szukają ocalałych kubeczków. To dalej może nie robić wrażenia. Dodam więc, że oprócz tego, że na torach jest masa śmieci to też służą one za toalety. W razie potrzeby pacjent zeskakuje na tory podwija szatki i robi co ma robić (setki czy tysiące osób na peronie nie mają znaczenia). (Jak nie wiesz gdzie jest dworzec zaciągnij się powietrzem. Zanim zobaczysz stację na 100% ją poczujesz..) </p><p></p><p>Widok gościa robiącego na tory szybko mi się opatrzył, ale do dziś dnia jak sobie pomyślę, że mogłam pić z naczynka, które już raz było na torach...</p><p></p><p><span style="font-size: 26px">i sorki za długość, ale nie mogłam się powstrzymać</span></p></blockquote><p></p>
[QUOTE="agal, post: 601529, member: 5147"] to ja tak tylko jako ciekawostkę. zacznę od tego, że uwielbiam ten napój dlatego będąc w Indiach sobie nie odmawiałam. Najlepiej smakował na dworcach (nie pytajcie, bo nie wiem dlaczego). Zazwyczaj sprzedawany w maleńkich plastykowych kubeczkach - normalka. Na poludniu za to pojawili się sprzedawcy oferujący herbatę w glinianych naczynkach - coś jak nasze doniczki. No przecież nie mogłam sobie odmówić. [IMG]https://www.cincin.cc/style_emoticons/cincin/lecker.gif[/IMG] Smakowało... dziwnie. Coś jak herbatka z dodatkiem gliny. Nasiąknięte naczynko ma bardzo intensywny gliniany zapach, ale to jeszcze bym przebolała... Serce mnie bolało na myśl o tym, że po wypiciu powinnam się pozbyć naczynka. Takie piękne i czasami widać było odcisk małych rączek na glinie... Śmietników nie ma a takie naczynie należy zwyczajnie (dla nich to oczywiste) rzucić na tory (jak każdego śmiecia). Ja nie miałam sumienia śmiecić i długo się tułałam z moim naczynkiem aż w końcu gdzieś je niechcący zostawiłam. Pod koniec podróży spotkaliśmy Polaków, którzy nam opowiadali jak to są zbulwersowani recyklingiem wszystkiego co możliwe (i niemożliwe) w Indiach. I opowiedzieli historię o... glinianych naczynkach do herbatki. Jestem twarda i wiele wytrzymuję, ale zrobiło mi się niedobrze. Chodzi o to, że naczynko faktycznie powinno się rzucić na tory, ważne jednak, żeby rzucić je na tyle mocno aby się rozpadło. Jeżeli zostanie całe to wieczorkiem na te tory schodzą ludziska sprzedający herbatkę i szukają ocalałych kubeczków. To dalej może nie robić wrażenia. Dodam więc, że oprócz tego, że na torach jest masa śmieci to też służą one za toalety. W razie potrzeby pacjent zeskakuje na tory podwija szatki i robi co ma robić (setki czy tysiące osób na peronie nie mają znaczenia). (Jak nie wiesz gdzie jest dworzec zaciągnij się powietrzem. Zanim zobaczysz stację na 100% ją poczujesz..) Widok gościa robiącego na tory szybko mi się opatrzył, ale do dziś dnia jak sobie pomyślę, że mogłam pić z naczynka, które już raz było na torach... [SIZE=8]i sorki za długość, ale nie mogłam się powstrzymać[/SIZE] [/QUOTE]
Wprowadź cytat...
Weryfikacja
Odpowiedz
Strona główna
Fora
Przepisy
Kuchnie świata
Kuchnia azjatycko-orientalna
Masala czaj, prosto z Indii*
Top
Bottom