Skoro Margarete chwali moje ogórki a fachura od przetworów Agatka prosi o wpisanie przepisu https://www.cincin.cc/index.php?showtopic=22217&st=2740 , to czynię:
To właściwie nie jest przepis, bo proporcje każdy ma swoje. To jest tylko sposób ich kiszenia, by mieć ogórki o intensywności ukwaszenia takiej, jaka odpowiada domownikom. Pisałam o tym tutaj:https://www.cincin.cc/index.php?showtopic=22217&st=1960
Dla miłośników ogórków małosolnych - może komuś ta wiadomość się przyda.
Już wiele razy jadłam ogórki u znajomej i bardzo mi smakowały, bo nie były takie bardzo kwaśne. W tym roku spytałam się jak je robi i też tak zrobiłam.
Ukisiłam w dużym garnku. Należy przycisnąć je, by były zanurzone. Po tygodniu przełożyłam ogórki do słoiczków (takich po 0,5l lub 0,33l). Bardzo ładnie się układały na wcisk. Płyn przelałam przez sitko. Potem podgrzałam na małym ogniu do zagotowania (pianę należy usunąć) i gorącym płynem zalewałam po jednym słoiku, tak, by ogórki były całkowicie zakryte, i od razu zakręcałam. Tak słoik po słoiku, a płyn ma być cały czas podgrzewany, by był gorący. Taka taśma : słoik z ogórkami, zalewam gotującym się kwasem, zakręcam, odstawiam do góry dnem, słoik z ogórkami, zalewam gotującym się kwasem, zakręcam, odstawiam do góry dnem, słoik z ogórkami, zalewam gotującym się kwasem, zakręcam, odstawiam do góry dnem....
Część płynu z tymi "fafroclami - koper, chrzan, czosnek...) zostawiłam bez gotowania i wrzuciłam do niego ogórki na biezące zużycie.
Dodam może tylko, że do kiszenia dodaję odrobinę papryki czuszki. Ogórki wtedy mają bardziej wyrazisty smak. Nauczyłam się tego w Gruzji.
To właściwie nie jest przepis, bo proporcje każdy ma swoje. To jest tylko sposób ich kiszenia, by mieć ogórki o intensywności ukwaszenia takiej, jaka odpowiada domownikom. Pisałam o tym tutaj:https://www.cincin.cc/index.php?showtopic=22217&st=1960
Dla miłośników ogórków małosolnych - może komuś ta wiadomość się przyda.
Już wiele razy jadłam ogórki u znajomej i bardzo mi smakowały, bo nie były takie bardzo kwaśne. W tym roku spytałam się jak je robi i też tak zrobiłam.
Ukisiłam w dużym garnku. Należy przycisnąć je, by były zanurzone. Po tygodniu przełożyłam ogórki do słoiczków (takich po 0,5l lub 0,33l). Bardzo ładnie się układały na wcisk. Płyn przelałam przez sitko. Potem podgrzałam na małym ogniu do zagotowania (pianę należy usunąć) i gorącym płynem zalewałam po jednym słoiku, tak, by ogórki były całkowicie zakryte, i od razu zakręcałam. Tak słoik po słoiku, a płyn ma być cały czas podgrzewany, by był gorący. Taka taśma : słoik z ogórkami, zalewam gotującym się kwasem, zakręcam, odstawiam do góry dnem, słoik z ogórkami, zalewam gotującym się kwasem, zakręcam, odstawiam do góry dnem, słoik z ogórkami, zalewam gotującym się kwasem, zakręcam, odstawiam do góry dnem....
Część płynu z tymi "fafroclami - koper, chrzan, czosnek...) zostawiłam bez gotowania i wrzuciłam do niego ogórki na biezące zużycie.
Dodam może tylko, że do kiszenia dodaję odrobinę papryki czuszki. Ogórki wtedy mają bardziej wyrazisty smak. Nauczyłam się tego w Gruzji.