Przepis na to danie znalazłam w czasopiśmie "Pani domu poleca - Boże Narodzenie" Wypróbowałam je natychmiast, planując na jeden świąteczny obiad, a drugi pozostawiając na jakiś drób. Danie to na pewno zainteresuje zwolenników czosnku, chociaż ja średnio za nim przepadam, a w tej potrawie okazał się mało wyczuwalny i doskonały w smaku. Podaję proporcje dla 4 osób.
Składniki
- 3 polędwiczki wieprzowe
- słoik suszonych pomidorów w zalewie z oliwy z ziołami (są w każdym sklepie)
- kieliszek czerwonego wytrawnego wina
- po 2 łyżki musztardy z ziarnami gorczycy oraz miodu
- sok z cytryny
- 6 gałązek rozmarynu (w supermarketach w doniczkach)
- 2 duże główki czosnku
- kolorowy i czarny pieprz (brałam mielony)
- sól
Polędwiczki czyścimy, nacieramy solą, smarujemy musztardą wymieszaną z miodem i sokiem cytrynowym. Posypujemy kolorowym i czarnym pieprzem, po czym odstawiamy na jakieś 2 godziny do lodówki.
Suszone pomidory osączamy z oliwy. Polędwiczki przecinamy wzdłuż, ale nie do końca. Otrzymane "kieszenie" faszerujemy suszonymi pomidorami i składamy. Na wierzchu układamy po gałązce rozmarynu i żeby nie odpadły, obwiązujemy kuchenną nicią. Układamy w brytfance i polewamy zalewą z suszonych pomidorów. Wokół rozkładamy przekrojone w poprzek główki czosnku. Podlewamy winem i pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 st. przez około 45 minut. Ja piekłam do miękkości mięsa, często polewając wytworzonym sosem.
Gotowe polędwiczki wyjmujemy na półmisek i kroimy ukośnie w grube plastry. Dekorujemy pieczonym czosnkiem i pozostałymi gałązkami rozmarynu.
PS. Kto nie ma świeżego rozmarynu, może użyć suszonego (ja tak robiłam 2 razy), nacierając nim mięso przygotowane do pieczenia. Ten sposób bardzo mi odpowiadał, gdyż mięso przechodziło doskonale aromatyczną przyprawą.
Składniki
- 3 polędwiczki wieprzowe
- słoik suszonych pomidorów w zalewie z oliwy z ziołami (są w każdym sklepie)
- kieliszek czerwonego wytrawnego wina
- po 2 łyżki musztardy z ziarnami gorczycy oraz miodu
- sok z cytryny
- 6 gałązek rozmarynu (w supermarketach w doniczkach)
- 2 duże główki czosnku
- kolorowy i czarny pieprz (brałam mielony)
- sól
Polędwiczki czyścimy, nacieramy solą, smarujemy musztardą wymieszaną z miodem i sokiem cytrynowym. Posypujemy kolorowym i czarnym pieprzem, po czym odstawiamy na jakieś 2 godziny do lodówki.
Suszone pomidory osączamy z oliwy. Polędwiczki przecinamy wzdłuż, ale nie do końca. Otrzymane "kieszenie" faszerujemy suszonymi pomidorami i składamy. Na wierzchu układamy po gałązce rozmarynu i żeby nie odpadły, obwiązujemy kuchenną nicią. Układamy w brytfance i polewamy zalewą z suszonych pomidorów. Wokół rozkładamy przekrojone w poprzek główki czosnku. Podlewamy winem i pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 st. przez około 45 minut. Ja piekłam do miękkości mięsa, często polewając wytworzonym sosem.
Gotowe polędwiczki wyjmujemy na półmisek i kroimy ukośnie w grube plastry. Dekorujemy pieczonym czosnkiem i pozostałymi gałązkami rozmarynu.
PS. Kto nie ma świeżego rozmarynu, może użyć suszonego (ja tak robiłam 2 razy), nacierając nim mięso przygotowane do pieczenia. Ten sposób bardzo mi odpowiadał, gdyż mięso przechodziło doskonale aromatyczną przyprawą.
Ostatnią edycję dokonał moderator: