Twoja przeglądarka jest nieaktualna i może wyświetlać tę stronę nieprawidłowo. Powinieneś zaktualizować ją lub skorzystać z alternatywnej przeglądarki.
dzięki tym sledziom (a raczej przepisowi) byłam wychwalana przez całą Wigilię, a dziś rano mąż z błagalną minką zaptał czy są jeszcze, bo on by tak na sniadanko ....hihihihi
muszę wierzyć więc , że były pyszne (były bo już nie ma a było ich 2 litrowe słoiki
u mnie te sledzie nazywaja sie "po kaszubsku"
robie czasem slubnemu, bo je bardzo lubi
dobrze, ze mi o nich przypomnialyscie, mam 2 wiadereczka sledzi w lodowce
zrobila przed swietami, swiat nie doczekały, przepis sprzedałam dalej w pracy, wszyscy zachwyceni, mi nawet z lodowki zalewe zjedli mimo ze juz sledzia w srodku nie było.
Zrobiłam je przed świętami i teraz znowu. To są śledzie, które przez jakiś czas - dopóki mi doszczętnie nie zbrzydną- będą dyżurować w mojej lodówce. Są w sam raz, lekko winne od octu winnego ale nie kwaśne - nie znoszę kwaśnych śledzi. To co początkowo powstrzymywało mnie od zrobienia ich, to przymiotnik "słodkie" . Takie perwersje jak słodkie śledzie to nie dla mnie! Tylko że one wcale nie są słodkie , moim zdaniem przynajmniej i pomimo sporej ilości dodanego cukru. No, ja dałam nieco mniej, to fakt. Bardzo polecam te śledzie !