Myślałam nad tymi drożdżami i przeliczając na świeże, wychodzi faktycznie dużo.
Ale my się z suchymi nie za bardzo lubimy, więc rosną mi słabiej i stąd pewnie ta przepisowa ilość wydała mi się sensowna.
Dziś piekłam ze świeżych. Miałam dać 30g, ale w końcu dałam 25g i chyba jest OK, rosła jak dzika.
Właśnie ją przed chwilą wyjęłam i napoiłam syropem.
Formę wysmarowałam masłem i wysypałam cukrem, bo bardzo lubię taką lepką, karmelową powierzchnię na babce.
Mam wrażenie, że dzięki temu ciasto wolniej wysycha (czerstwieje).