Upiekłam wczoraj tacie na imieniny, z samym rabarbarem, bo truskawek, nawet tych plastikowych, nie znalazłam. Niewyobrazalna słodko- kwaskowa pyszność. Niestety zdążyłam wczoraj wieczorem zjeść tylko 3 kawałki, bo resztę tata poniósł dzisiaj do pracy, gdzie również spotkała się z należytym entuzjastycznym uznaniem.