Witajcie dziewczyny, zabieram głos po raz pierwszy na tym forum, chociaż czytałam Was wcześniej, dzięki czemu dowiedziałam się wielu naprawdę ciekawych rzeczy na temat zdobienia ciast. Bawilam się w to wiele razy, uwielbiam gotować i piec, zdobić i cudować, ale nigdy nie pozostaję przy jednym, zawsze podnoszę sobie poprzeczkę, no i tak właśnie było tym razem. Postanowiłam spróbować zrobić czekoladowe listki i ozdoby z ciasta ptysiowego.
Metodą prób i błędów doszłam do wprawy i mogę Wam powiedzieć, że jak dla mnie, to najlepiej robiło się listki dzięki smarowaniu ich masłem, a nie olejem, jednak uważajcie z masłem, bo gdy dacie za dużo, to potem będą brzydkie białe ślady na listkach. Ja smarowałam dosłownie taką najcieńszą warstewką, by tylko troszeczkę je natłuścić, a najbardziej trzeba uważać przy żyłkach w liściach, bo tam trzeba to masło dobrze rozsmarować, lubi się tam zbierac jego nadmiar.
Niestety największym moim problemem było odrywanie listków prawdziwych od czekoladowych, ale i na to znalazłam sposób. Zamroziłam sobie grubą i dużą kostkę lodu, taką 15/15 i wysoką na 7 cm w pojemniczku i na nim właśnie pracowałam. Kładłam listek i odrywałam jedno od drugiego za pomocą pincety i wykałaczki. Lód nie pozwalał tak szybko na rozpuszczanie się czekolady, która jak same wiecie natychmiast robi się miękka przy tak cienkiej warstwie.
Dzieki temu szło mi naprawdę szybko i sprawnie
Życzę i Wam powodzenia i udanych wypieków!!
Czarujcie świat swoimi zdolnościami, bo każda z nas je ma!!
Buziaki!
P.S
Chciałam tylko zaznaczyć jeszcze, że tej posypki czekoladowej nie miało być na ozdobach, została ona zdmuchnięta przez mojego męża, gdy dmuchał świeczki urodzinowe