Podaję przepis na krem maślany z dodatkiem białek, którym zdobi się np. cupcakes (ozdobne muffinki), sądzę więc, że spokojnie można go użyć również do tortów angielskich, bądź co bądź, jest to połączenie kremu maślanego z royal icing (czyli lukrem z białek)
1:2:3 Swiss Meringue Buttercream by DyannBakes
Dyann tłumaczy nazwę kremu:
1,2,3 - bo jest prosty
1:2:3 - bo takie są proporcje WAGOWE składników kremu, tak więc:
1 część białek - powiedzmy 100g (tyle ok. dała Dyann)
2 częśći cukru kryształu - czyli 200g
3 części masła - jasne, że 300g, a masło koniecznie niesolone i jak najlepszej jakości
Potrzebne nam będą także: coś do smaku (tutaj olejek cytrynowy, może też być waniliowy ekstrakt itd) oraz barwnik w postaci pasty (jeśli go potrzebujemy)
Wykonanie kremu rozpoczynamy od umieszczenia białek w metalowej misce (nie wiem, jak plastikowa zniosłaby gotowanie na parze), dodajemy do nich szczyptę soli, która powoduje wewnętrzną reakcję chemiczną (żeby białka się ubiły). Białka należy rozbełtać rózgą przez chwilę, po czym umieścić je (w misce oczywiście) na garnku z wodą. Rozniecić płomień pod garnkiem i przystąpić do dalszego ubijania. Aby nie słabnąć na myśl o salmonelli, białka podgrzewamy do 60st.C, w takiej temperaturze się spasteryzują. W trakcie bełtania należy po trochu dodawać cukier. Nie chcemy, żeby mieszanina sflaczała, więc cały czas ubijamy ją. Skąd wiedzieć, że białka osiągnęły odpowiednią temperaturę? Dyann podaje trick - należy wziąć mieszaninę między palce i potrzeć, jeżeli czujemy drobinki cukru, temperatura jest jeszcze za niska - cukier nie zdołał się rozpuścić. Temp. rozpuszczania cukru jest wyższa, niż temp. pasteryzacji białek, więc kiedy cukier się rozpuści, oznacza to, że tym bardziej jajka pozbyły się domniemanej salmonelli. To zajmie ok. 3-4 minut, po tym czasie znów sprawdzamy ziarnistość masy - jeśli cukier jest niewyczuwalny, białka są gotowe! Przynajmniej nie potrzebujemy siłowni - ubijanie białek to świetna gimnastyka dla ręki
Kolejnym krokiem jest ubijanie masy białkowo-cukrowej, aż ostygnie. W międzyczasie Dyann robi miłą wstawkę o użyteczności metalowej misy miksera Kitchen Aid - nie brudzisz zbyt wielu naczyń, więc oszczędzasz na zmywaniu (chyba nie widziała cen tego miksera w Polszcze..). Ubijamy za pomocą standardowych widełek - ważne, by wbijać dużo powietrza. Temp. sprawdzamy dotykając dna miski - jeśli jest chłodne, osiągnęliśmy kolejny cel na drodze do sukcesu. Ten etap trwa ok.4-5 minut. W efekcie powinniśmy otrzymać klejącego się gluta.
Zmieniamy standardowe widłeki na te do kremu i miksując na średniej prędkości, dodajemy po trochu masło (takie 30min od wyjęcia z lodówki - dzięki hokusik za podpowiedź). Mieszamy, mieszamy, jest kremowo i gładko, masa jest ładna aż tu nagle GRUDY!!!
Myślimy sobie - Boshh.. coś zrobiliśmy źle.. Jest to całkiem naturalne zjawisko, więc mamy się nie przerażać, miksować dalej i wszystko ładnie się rozprowadzi. Krem jest gotowy, gdy jest gładki i podczas ubijania wydaje z siebie chlapiące dźwięki. Dyann nie podała czasu trwania tej operacji.
Dodajemy smak oraz kolor, mieszamy wszystko jeszcze przez chwilę i masa jest GOTOWA
Jest to w miarę dokładne tłumaczenie, ja tej masy nie robiłam, ale może ktoś się skusi?