Hazo nie zmieniłam w przepisie nic a nic. Zawsze jak robię coś po raz pierwszy staram się trzymać ściśle przepisu, a dopiero później jak coś wg mnie jest nie tak to eksperymentuję.
Ciasto rosło mi jak szalone właśnie w czasie wałkowania i wycinania ciasteczek, musiałam ciasto trzymać w lodówce i odkrajać po kawałku do wałkowania bo robiła mi się z ciasta poducha. Drożdży dałam też ciut mniej niż w przepisie - kostkę 4,2g.
W pieczeniu ładnie porosły, zbyt długo w piekarniku nie trzymałam bo nie lubię zsuszonych ciasteczek - były akurat, po upieczeniu mięciutkie w środku, bardzo dobre. Nie mam pojęcia czemu tak szybko czerstwiały
dobrze że prawie wszystkie poszły pierwszego dnia. Te które zostały trzymałam w woreczku foliowym.