Donoszę, że tort już gotowy. Poszło mi nadspodziewanie łatwo i szybko, choć boję się, czy nie przedobrzyłam z ponczem, bo wypaprałam go półtora kubka. Dolałam do niego dla aromatu łyżkę alkoholu.
Masę z roztargnienia zrobiłam nieco inną, bo machnęłam do niej z rozpędu dwa pudełka mascarpone i dwa opakowania kremówki a' 330 ml. Wyszła super - gęsta i smaczna, więc pewnie będę tak robić następnym razem. Wystarczyło mi jej na dwa solidne przełożenia i posmarowanie tortu.
Malin nie żałowałam, bo rosną w obfitości w warzywniku - poszło mi ich chyba ze dwa litry (podwójne przełożenie i dekoracja).
EDIT:
Wyszedł pyszny, dziękuję za wpisanie przepisu. Będę z pewnością powtarzać, choć przecież ponoć nie przepadam za biszkoptami.
Ponczu faktycznie chlusnęłam nieco za dużo, ale na szczęście nadmiar sam się ewakuował.