Mirabbleko droga...a napisz, prosze, JAK zakwaszaja ciasto polscy piekarze...chetnie sprobuje...
Nigdy dosc eksperymentom!
Co do metody zakwaszania...i poczatkujacych...oczywiscie masz racje, wszystkim potrzebne jest doswiadczenie i wprawa...z czasem rzut oka na przepis i juz wiesz co z nim trzeba zrobic...i czy sie sprawdzi, czy cos poprawic, moze czegos ujac, a cos dodac...
Kazdemu przydarzaja sie "gnioty, cegly, plaskacze, wulkany"...etc...szczegolnie na poczatku "chelbowej przygody", mysle jednak , ze na wytrwalych zawsze czeka nagroda...nieoczekiwanie wspanialy bochenek o niepowtarzalnym smaku i wygladzie...
Na te chwile jedni musza czekac dluzej niz drudzy...niemniej ci, ktorzy czekaja dluzej zdobywaja odrobine wiecej doswiadczenia...
Lubie eksperymenty...staram sie sprawdzac nowo-poznane metody, jak i modyfikowac te stare...uwazam jednak, ze po pewnym czasie, wiekszosc z nas (pieczacych chleby) wyrabia wlasne sposoby..., takie ktore sprawdzaja sie w NASZYCH warunkach domowych, takie ktore dla nas pracuja najlepiej...
Taka jeszcze ciekawostke mam...otoz przy wyrabianiu ciasta na brioche ( wiadomo z ogromna iloscia masla!!!) nie powinny wyrabiac recznie osoby...ktore naturalnie maja cieple rece...gdyz podczas zagniatania (a raczej rozciagania ciasta miedzy palcami) maslo zacznie oddzielac sie od reszty...dla cieplorekich wiec zostaja maszyny (wszelkiego rodzaju)