Wczoraj wieczorem poszłam kupić maślankę i do dzieła. Z podanych propocji wyszło mi lejące ciasto, więc dodałam pszennej mąki. W rezultacie otrzymałam miękkie, plastelinowe ciasto. Za każdym razem piekąc chleb zastanawiam się, co autor/ka miał/a na myśli opisując konsystencję ciasta. To zachowywało mi kształt kuli, miękkiej, ale zachowującej kształt (tak jak drożdżowe). Do rana urosło prawie uciekając poza miskę. Drugie rośnięcie w koszyku nie było już takie spektakularne. Po godzinie przyrosło odrobinę, po 1,5h przyrosło o ok. połowę tego co było. Po prawie 2h było prawie podwojone.
Niestety ciasto przykleiło się do tej dziurki w koszyku i miałam problem z jego wyciągnięciem. Czy są jakieś metody ratowania takiego bochenka? Mój klapną, ale na kamieniu trochę się podniósł. Mimo wszystko ładnie to on wyglądać na pewno nie będzie.