no ja okazalo sie ze robilam zle![]()
- bo ja zrozumialam z wywodow pana Pota, ze dokarmiac tez nalezy dokarmiac 3 stopniowo (nadal wydaje mi sie to logoiczna konsekwencja! nie wiem, czemu niby ciasto chlebowe powinno sie dokarmiac 3 stopniowo, a zakwas juz nie.)
no i sobie uznalam,ze w takim razie zakwas nie bedzie w lodowce tylko na blacie i co 8 godzin go dokarmiam i tyle. No i takie cos wlasnie wlewalam do chleba.
Ale wczoraj juz powedrowal do lodowki, wiec teraz nie wiem jak bede robila.
Albo bede wyjmowac po np 100 g i to hodowac jako ciasto, albo tak jak Agusia, po prostu bede wyjmowac z loddowki.Pisze juz po raz kolejny, ale moze to ja wyrazam sie niejasno.
Zakwas to pojecie bardzo ogolne i polska terminologia wlasciwie nie rozroznia ich a przepisy podawane tu i owdzie jeszcze bardziej to gmatwaja.
Jest zaczatek i zaczyn.
Chleb pieczemy zawsze na zaczynie. Zeby powstal zaczyn (obojetne czy metoda 1-stopniowa czy tez 3-stopniowa) musisz miec zaczatek.
Zeby miec zaczatek (to jest to cos co odstawiamy i przechowujemy w lodowce) musimy go podkarmiac. Na podkarmianie zaczatka nie ma sztywnych regul, kazdy sobie wypracowuje swoja - chodzi o to zeby przetrwal jak nadluzej i nam sluzyl.
Po prostu tym masz teraz gooore zaczatka, bo naprodukowalas w swojej pasji go bardzo duzo. Lepiej miec pol sloiczka w lodowce, wyjac na chwile - odlozyc tyle ile potrzebujemy do wyhodowania zaczynu a reszte schowac.
Co jakis czas nalezy do zaczatka zajrzec, wyjac go z lodowki, przytulic, ocieplic i w celach ze tak powiem prokreacyjnych dac mu cos do jedzienia.
AgusiaH do prawie wszystkich swoich chlebow dodaje odrobine drozdzy, wiec jej taki zakwas wyjety z lodowki i lekko podkarmiony wystarcza. jesli chesz piec "tylko na zakwasie" musisz uzyc zaczynu tzn.
- zaczatek z lodowki plus maka i plyny pozostawione na pare godzin do przefermentowania, lub
- zaczatek z lodowki plus maka i woda - fermentacja 3 stopniowa wg Detmolda, jesli przepis tego wymaga.
Poza tym w recepturze kazdego chleba jest d o k l a d n i e powiedziane ile zakwasu (zaczatka) trzeba uzyc i jak nalezy zrobic zaczyn.
Wy macie po prostu podtrzymywac swoj zakwas (zaczatek) przy zyciu, nic wiecej.
Czyli wszystko to co robilyscie dotad.
![]()
To strasznie długo trwa, to dokarmianie 3 stopniowe ciasta chlebowego
Do tej pory brałam sobie po prostu szklankę zakwasu, wyjętego z lodówki i lekko "ocieplonego" i już mogłam robić a reszta zakwasu po dokarmieniu wędrowała do lodówki. A teraz, to już ja nie wiem. Mam wziąć trochę zakwasu ( jak już go wyprodukuję
) i przez jeszcze jakieś dwa dni go dokarmiać aby zrobić ciasto chlebowe zakwaszone? I dopiero wtedy robić chleb? Dobrze ja zrozumiałam?
Beata, wlasnie o to pytałam Agusię w wątku ,,na który zakwas się zdecydować"
Ba, Mirabbelka te zpisala ze czasem daj po prostu zakwas.
no i jesli bys sie jednak zdecydowala na zakwaszone, to tak to wlasnie teoretycznie wygląda. Najpierw zakwas, potem jeszcze troche na zrobienie ciasta (ale nie 2 dni - tylko chyba jeden bo 3 razy po 8 h to 24 h)
No ale tak jak mowie, ja robilam jeszcze ianczej, wlasiciwe nei zmienialam mu temperatur tylko dokarmialam codziennie, bo codziennie piekłam i nie widzialam sensu w wkladaniu go i wyjmowaniu z lodówki.
tak serio to uwazam, ze skoro bede go DOKARMIAC ten raz czy 2 w tygodniu metodawsypania maki, dolania wody wymieszania, to naprawde produkowanie ciasta zakwaszonego przestaje miec sens. DLa mnie to nielogiczne by było.
i jeszcze jedno: moje niby ciasto zakwaszone mialo gestosc zakwasu a nie ciasta zakwaszonego - i wszystkei chleby rosły jak szalone.
Mirabbelko, ale to nie o to chodzi, że ja nie rozumiemm, albo, że Ty wyrażasz się niejasno. Po prostu logika to był mój ububiony przedmiot zawsze i wydaje mi się, że produkowanie ciasta zakwaszonego metodą 3 stopniową a dokarmianie zaczatka metodą "wyjąc z lodówki-ocieplic-dokarmić-schować" jest dla mnie nielogiczne. Tyle. W końcu jest to, mimo różnych nazw, jedna i ta sama substancja - zakwas powstaje z zaczątka, jesli zacżatek był dokarmiany jednostopniowo, to dokarmianie nagle zakwasu 3stopniowo wydaje mi sie troche bez sensu.
no więc ostatnio Mirabbelka mi wyjasniła, że tak naprawdę to, co trzymamy w lodówce (i dokarmiamy np raz na tydzień) to nie jest zakwas, a ,,zaczątek".
Ja zimnego zaczątku nie wrzucam do ciasta, bo jest mało aktywny. Przy takiej ilości mąki zytniej, jest groźba, że nie zdoła on jej ,,przerobić"
Jesli mam czas, to robię ciasto zakwaszone metodą trzystopniową , a jeśli nie, to po prostu robię tak:
wyjmuję z lodówki 200 g ,,zaczątka", doprowadzam do temperatury pokojowej, dokarmiam 100 g wody i 100 maki, stawiam w ciepłym mijscu i czekam, aż zakwas ,,urośnie" i potem,,opadnie". Dopiero wtedy dodaję do ciasta.
Pan Pot twierdzi, że metoda 3stopniowa jest lepsza ( i ja ją w zasadzie lubię) ale jednostopniowa też jest w porządku (nawet Mirabbelka ją czasem stosuje - tak pisała. A Agusia i Bajaderka chyba tylko i wyłącznie tej).dokladnie tak Malgosiu,
na pewno stosujac ciasto zakwaszone metoda 3-etapowa sa wieksze szanse na pieknie wyrosniety chleb. Zycie pokazuje, ze i 1-etapowo tez sie udaje, ale jest wieksze ryzyko po prostu.
Ja najczesciej rozkladam proces dokwaszania na 1 i pol dnia, tzn.
kiedy potrzebuje ok 500g ciasta zakwaszonego, to zaczynam po pracy ok.16-tej : 30g zaczatka plus 2 x 80g
23.oo - 2 x 80g
08.oo rano - 2 x 80g
i po poludniu pieke chleb.
Jak sie do tego przyzwyczaic to wychodzi calkiem gladko...
Lisko, ja doczytałam zakamuflowana w jednym z przepisów informację, że Mirabbelka o 5 rano wstaje a potem biega!Wow! (chyba że to Mr. Pot
Niesamowita jest!
kiedyś w Piasecznie widziałam kobietę na rowerze, z wiklinowym koszykiem przykrytym ściereczką i miałam ochotę zawołać: Mirabelko!!!, bo pani była podobna do naszej mistrzyni.
A my Małgosiu jesteśmy niesamowite, że non stop zaglądamy do tego działu Grunt to mieć świra na jakimś punkcie![]()
Jeśli podoba Ci się forum i chciałbyś nas wesprzeć, po prostu kup nam kawę.
W ramach podziękowania zmienimy Twoje konto na wolne od reklam.