Zrobiłam w wersji: pół szklanki mąki orkiszowej pełnoziarnistej, pół szklanki białej, pół szklanki mielonych orzechów laskowych, pół szklanki cukru, 2/3 szklanki maślanki. Została mi łyżka soku, więc zrobiłam glazurę i pochlapałam nią żurawiny dla urozmaicenia wyglądu.
Trzy szklanki żurawin to jest dokładnie tyle, żeby pokryć równą warstwą dno tortownicy o średnicy 23 cm.
Mam nadzieję, że gościom jutro będzie smakować. Pachnie pięknie, ale żurawiny niestety wielkoowocowe, hodowlane, a nie leśne.
EDIT:
Wyszło pyszne, wilgotne od maślanki i orzechów, cudownie aromatyczne i na szczęście nie za słodkie.
Muszę zamrozić sporo żurawin, bo z pewnością będzie konkurencją dla uwielbianego chlebka bananowego.