Europejska stolica karnawału
„Marzenie senne na wodzie” – tak w XIX wieku Karol Dickens opisał Wenecję. Gdy się patrzy na miasto zza karnawałowej maski, widać, jak trafne to było określenie.
Zabawy karnawałowe odbywały się w Wenecji najprawdopodobniej już w XI wieku. Dwieście lat póżniej Senat Republiki ogłosił wigilię środy popielcowej dniem świątecznym, karnawał stał się jednym z ważniejszych wydarzeń w życiu mieszkańców miasta. Oficjalnie karnawał rozpoczynał się 26 grudnia – od tego dnia wolno było się przebierać i nosić karnawałowe maski. Główne obchody przypadały na okres od tłustego czwartku do środy popielcowej. Miasto kochało karnawał. Z tej okazji weneccy cukiernicy przygotowywali specjalne ciasteczka okrągłe fritole z dziurką w środku, smażone w głębokim oleju, chrupiące galani, crostoli czy castagnole z orzeszkami pinii. Tradycyjnie też wypiekano pączki nadziewane kremem zabaglione.
Kiedy Republika Wenecka podupadła i miasto straciło dawny blask, stopniowo zaczęły zanikać karnawałowe zwyczaje. Pod koniec XVIII stulecia Napoleon wkroczył do Włoch, podbił miasto, usunął ostatniego z dożów i zakazał świętowania w czasie karnawału. Potem Wenecja trafiła w ręce Austriaków, którzy równie niechętnie patrzyli na każdą ekstrawagancję jak i Francuzi. W 1866 roku miasto zostało przyłączone do Zjednoczonego Królestwa Włoch, ale tradycja karnawału odżyła tak naprawdę dopiero w drugiej połowie ubiegłego wieku. Od tej pory władze miejskie wraz ze specjalnie powołanym komitetem zajmują się organizowaniem i przygotowywaniem imprez karnawałowych, odbywających się co roku przez dziesięć kolejnych dni poprzedzających środę popielcową.
Sygnałem do rozpoczęcia zabawy jest Lot Anioła, nazywany też czasem Lotem Kolombiny. W niedzielę przed tłustym czwartkiem , w południe na placu św. Marka figurka z papier mâchè przedstawiająca aniołka lub Kolombinę zjeżdża po linie z Kampanili. Kiedy jest w połowie drogi , wysypuje się z niej chmura konfetii. Od tej chwili do północy w ostatki, dzień i noc, jak dawniej, trwa zabawa. Postacie w maskach i karnawałowych strojach, tajemnicze, nierozpoznawalne, wypełniają place, placyki i uliczki. Przechadzają się, rozmawiają, przesiadują w kawiarniach, tańczą, popijają grzane wino. Gdy zgłodnieją, regenerują siły seppioline alla veneziana – daniem z kałamarnicy w sosie atramentowym podawanym z polentą, fogato alla veneziana – pyszną wątróbką cielęcą z cebulą, czy bordo di pesce – rozgrzewającą zupą rybną. Po chwili znów porywa ich korowód przebierańców, unosząc na kolejne przedstawienie, koncert czy pokaz sztucznych ogni.
Żrodło: miesięcznik „Kuchnia”
Fragmenty artykułu pani Gabrieli Kotkowskiej
„Marzenie senne na wodzie” – tak w XIX wieku Karol Dickens opisał Wenecję. Gdy się patrzy na miasto zza karnawałowej maski, widać, jak trafne to było określenie.
Zabawy karnawałowe odbywały się w Wenecji najprawdopodobniej już w XI wieku. Dwieście lat póżniej Senat Republiki ogłosił wigilię środy popielcowej dniem świątecznym, karnawał stał się jednym z ważniejszych wydarzeń w życiu mieszkańców miasta. Oficjalnie karnawał rozpoczynał się 26 grudnia – od tego dnia wolno było się przebierać i nosić karnawałowe maski. Główne obchody przypadały na okres od tłustego czwartku do środy popielcowej. Miasto kochało karnawał. Z tej okazji weneccy cukiernicy przygotowywali specjalne ciasteczka okrągłe fritole z dziurką w środku, smażone w głębokim oleju, chrupiące galani, crostoli czy castagnole z orzeszkami pinii. Tradycyjnie też wypiekano pączki nadziewane kremem zabaglione.
Kiedy Republika Wenecka podupadła i miasto straciło dawny blask, stopniowo zaczęły zanikać karnawałowe zwyczaje. Pod koniec XVIII stulecia Napoleon wkroczył do Włoch, podbił miasto, usunął ostatniego z dożów i zakazał świętowania w czasie karnawału. Potem Wenecja trafiła w ręce Austriaków, którzy równie niechętnie patrzyli na każdą ekstrawagancję jak i Francuzi. W 1866 roku miasto zostało przyłączone do Zjednoczonego Królestwa Włoch, ale tradycja karnawału odżyła tak naprawdę dopiero w drugiej połowie ubiegłego wieku. Od tej pory władze miejskie wraz ze specjalnie powołanym komitetem zajmują się organizowaniem i przygotowywaniem imprez karnawałowych, odbywających się co roku przez dziesięć kolejnych dni poprzedzających środę popielcową.
Sygnałem do rozpoczęcia zabawy jest Lot Anioła, nazywany też czasem Lotem Kolombiny. W niedzielę przed tłustym czwartkiem , w południe na placu św. Marka figurka z papier mâchè przedstawiająca aniołka lub Kolombinę zjeżdża po linie z Kampanili. Kiedy jest w połowie drogi , wysypuje się z niej chmura konfetii. Od tej chwili do północy w ostatki, dzień i noc, jak dawniej, trwa zabawa. Postacie w maskach i karnawałowych strojach, tajemnicze, nierozpoznawalne, wypełniają place, placyki i uliczki. Przechadzają się, rozmawiają, przesiadują w kawiarniach, tańczą, popijają grzane wino. Gdy zgłodnieją, regenerują siły seppioline alla veneziana – daniem z kałamarnicy w sosie atramentowym podawanym z polentą, fogato alla veneziana – pyszną wątróbką cielęcą z cebulą, czy bordo di pesce – rozgrzewającą zupą rybną. Po chwili znów porywa ich korowód przebierańców, unosząc na kolejne przedstawienie, koncert czy pokaz sztucznych ogni.
Żrodło: miesięcznik „Kuchnia”
Fragmenty artykułu pani Gabrieli Kotkowskiej