Wróciłam do domu o wpół do dziewiętnastej, zrypana po tłumaczeniach finansowego bełkotu, włączyłam sobie dla relaksu BBC Prime i trafiłam na super-energetyzującego Ainsley Harriota, który oprócz tuzina innych wspaniałości, przygotował te babeczki. Ponieważ akurat miałam wszystkie składniki (no dobra, wysłałam dziecko na drugą strone ulicy do nocnego po czekoladę) skusiłam się na te proste, a pysznie wyglądające babeczki. I nie zawiodłam się.
BABECZKI AINSLEY'A
185 g czekolady deserowej lub gorzkiej
185 g masła
3 całe jaja
3 żółtka
6 łyżek cukru
3 łyżki mąki
Czekoladę rozdrobnić , wrzucić do miski razem z masłem pokrojonym w kostki i wstawić na garnek z gotującą wodą. Mieszać. W czasie kiedy czekolada i masło się rozpuszczają, nagrzać piecyk do 180 st (Ainsley nie mówił do ilu, ale wykombinowałam, że jak do babki). Jajka i zółtka ubić z cukrem na bezę. Dodać roztopioną czekoladę i lekko wymieszać mikserem. Dodać mąkę. Lekko miesznąć. Wysmarować foremki masłem (Ainsley miał karbowane do babeczek, ja miałam dwie formy do muffinów - w sumie 12 sztuk), nałożyć ciasto. Piec 6 minut (ja piekłam 10). Ślicznie podrosły. Roboty na całe 15 minut, a jaka pycha. Jak brownies trochę, ale leciutkie i puszyste. Ainsley podawał z creme fraische, ja posypałam cukrem pudrem, a jutro będą z bitą śmietaną. Mega szybka i prosta pychotka. Dzieci z wdzięczności udostępniły mi komputer
BABECZKI AINSLEY'A
185 g czekolady deserowej lub gorzkiej
185 g masła
3 całe jaja
3 żółtka
6 łyżek cukru
3 łyżki mąki
Czekoladę rozdrobnić , wrzucić do miski razem z masłem pokrojonym w kostki i wstawić na garnek z gotującą wodą. Mieszać. W czasie kiedy czekolada i masło się rozpuszczają, nagrzać piecyk do 180 st (Ainsley nie mówił do ilu, ale wykombinowałam, że jak do babki). Jajka i zółtka ubić z cukrem na bezę. Dodać roztopioną czekoladę i lekko wymieszać mikserem. Dodać mąkę. Lekko miesznąć. Wysmarować foremki masłem (Ainsley miał karbowane do babeczek, ja miałam dwie formy do muffinów - w sumie 12 sztuk), nałożyć ciasto. Piec 6 minut (ja piekłam 10). Ślicznie podrosły. Roboty na całe 15 minut, a jaka pycha. Jak brownies trochę, ale leciutkie i puszyste. Ainsley podawał z creme fraische, ja posypałam cukrem pudrem, a jutro będą z bitą śmietaną. Mega szybka i prosta pychotka. Dzieci z wdzięczności udostępniły mi komputer