Dzisiaj, kiedy szukałam czegoś w szafkach kuchennych, trafiłam na dwa (po pół kilograma) opakowania suszonych śliwek kalifornijskich bez pestek. Coś trzeba było z tym zrobić, bo okres przydatności do spożycia opiewał tylko na miesiąc. Najpierw przejrzałam moje ulubione "Smaki i aromaty", a póżniej wybrałam sie do supermarketu po kurczaka. Kupiłam go z przygodami, bo o 11.00 jeszcze nie wyłożono towaru. Ale nic to. Do domu wróciłam z kurczakiem, przygotowałam go na obiad, a teraz dzielę się z Wami tym doskonałym przepisem.
Składniki
- duży kurczak (mój ważył 1,8 kg)
- 2 pomarańcze
- 15 dkg masła
- 10 dkg śliwek kalifornijskich
- 10 dkg rodzynek
- 5 dkg migdałów pokrojonych w słupki - (ja wzięłam garść płatków migdałowych)
- łyżeczka przyprawy "5 smaków" - kupiłam gotową, ale można też zrobić samemu z cynamonu, gożdzików, mielonej gałki muszkatołowej, imbiru i białego pieprzu - dobierając ilość składników według własnego smaku i upodobań
- łyżeczka suszonego, lub 3 łyżeczki świeżego posiekanego estragonu - brałam suszony
- 5 ząbków czosnku
- łyżka miodu
- 25 ml (pół kieliszka do wódki) brandy
- łyżeczka soli
- pół łyżeczki świeżo zmielonego pieprzu
Kurczaka starannie myjemy i osuszamy. W miseczce (trochę większej) ucieramy zmiażdzony czosnek (ja przepuściłam go przez praskę), przyprawę "5 smaków" (podobno najlepsza jest w sklepach orientalnych - musiałam zadowolić się tą z supermarketu), mód, sól i pieprz. Mieszamy z estragonem (kto ma świeży ten wygrywa) i 2 czubatymi łyżkami miękkiego masła.
Kurczaka układamy na desce, lekko wsuwamy palce pod skórę na szyi i odciągamy ją od mięsa. Trzonkiem widelca wkładamy pod powstałą pod skórą szczelinę ziołowe masło, tak głęboko, jak to tylko jest możliwe. To jedna z kulinarnych tajemnic mistrzów kuchni - ziołowe masło pod skórką spowoduje, że mięso kurczaka będzie nadzwyczaj soczyste i aromatyczne.
Teraz smarujemy kurczaka - także wewnątrz - przygotowaną z przypraw i czosnku pastą. Wkładamy do brzucha ptaka 2 łyżki masła i umytą starannie małą pomarańczę, nakłutą wcześniej widelcem, by wyciekał z niej podczas pieczenia sok.Związujemy sznurkiem nogi i kuper kurczaka.
Roztapiamy w brytfannie resztę masła, układamy na boku kurczaka ( ja układam od razu na grzbiecie) smarujemy starannie roztopionym masłem i pieczemy w temperaturze 180 stopni. Po 20 minutach przekładamy na drugi bok (ja go nie ruszam), znów smarujemy masłem i pieczemy kolejne 20 minut.
W salaterce mieszamy śliwki, rodzynki, migdały (ja płatki migdałowe), rum (ja brandy) i sok wyciśnięty z drugiej pomarańczy. Jeśli na ostatnie 20 - 25 minut pieczenia układamy kurczaka na grzbiecie (ja nie muszę), równocześnie wsypujemy namoczone bakalie i wlewamy resztę soku. Tak przygotowany kurczak jest wspaniałym daniem na świąteczny obiad. Odpowiednim dodatkiem będzie ryż ugotowany na sypko i sos żurawinowy.
Moje uwagi - kurczaka piekę zazwyczaj dłużej - do zupełnej miękkości mięsa.
edit: ziołowym masłem, oprócz wkładania go do górnej części piersi kurczaka po odciągnięciu palcami skóry - pozostałą częścią smarujemy ptaka wewnątrz. Reszta jak w przepisie.
Składniki
- duży kurczak (mój ważył 1,8 kg)
- 2 pomarańcze
- 15 dkg masła
- 10 dkg śliwek kalifornijskich
- 10 dkg rodzynek
- 5 dkg migdałów pokrojonych w słupki - (ja wzięłam garść płatków migdałowych)
- łyżeczka przyprawy "5 smaków" - kupiłam gotową, ale można też zrobić samemu z cynamonu, gożdzików, mielonej gałki muszkatołowej, imbiru i białego pieprzu - dobierając ilość składników według własnego smaku i upodobań
- łyżeczka suszonego, lub 3 łyżeczki świeżego posiekanego estragonu - brałam suszony
- 5 ząbków czosnku
- łyżka miodu
- 25 ml (pół kieliszka do wódki) brandy
- łyżeczka soli
- pół łyżeczki świeżo zmielonego pieprzu
Kurczaka starannie myjemy i osuszamy. W miseczce (trochę większej) ucieramy zmiażdzony czosnek (ja przepuściłam go przez praskę), przyprawę "5 smaków" (podobno najlepsza jest w sklepach orientalnych - musiałam zadowolić się tą z supermarketu), mód, sól i pieprz. Mieszamy z estragonem (kto ma świeży ten wygrywa) i 2 czubatymi łyżkami miękkiego masła.
Kurczaka układamy na desce, lekko wsuwamy palce pod skórę na szyi i odciągamy ją od mięsa. Trzonkiem widelca wkładamy pod powstałą pod skórą szczelinę ziołowe masło, tak głęboko, jak to tylko jest możliwe. To jedna z kulinarnych tajemnic mistrzów kuchni - ziołowe masło pod skórką spowoduje, że mięso kurczaka będzie nadzwyczaj soczyste i aromatyczne.
Teraz smarujemy kurczaka - także wewnątrz - przygotowaną z przypraw i czosnku pastą. Wkładamy do brzucha ptaka 2 łyżki masła i umytą starannie małą pomarańczę, nakłutą wcześniej widelcem, by wyciekał z niej podczas pieczenia sok.Związujemy sznurkiem nogi i kuper kurczaka.
Roztapiamy w brytfannie resztę masła, układamy na boku kurczaka ( ja układam od razu na grzbiecie) smarujemy starannie roztopionym masłem i pieczemy w temperaturze 180 stopni. Po 20 minutach przekładamy na drugi bok (ja go nie ruszam), znów smarujemy masłem i pieczemy kolejne 20 minut.
W salaterce mieszamy śliwki, rodzynki, migdały (ja płatki migdałowe), rum (ja brandy) i sok wyciśnięty z drugiej pomarańczy. Jeśli na ostatnie 20 - 25 minut pieczenia układamy kurczaka na grzbiecie (ja nie muszę), równocześnie wsypujemy namoczone bakalie i wlewamy resztę soku. Tak przygotowany kurczak jest wspaniałym daniem na świąteczny obiad. Odpowiednim dodatkiem będzie ryż ugotowany na sypko i sos żurawinowy.
Moje uwagi - kurczaka piekę zazwyczaj dłużej - do zupełnej miękkości mięsa.
edit: ziołowym masłem, oprócz wkładania go do górnej części piersi kurczaka po odciągnięciu palcami skóry - pozostałą częścią smarujemy ptaka wewnątrz. Reszta jak w przepisie.
Ostatnią edycję dokonał moderator: