Przepis dostałam od koleżanki. Wyszedł smaczny sos, mocno paprykowy ale o smaku keczupu. Fajny na kanapki, jak to keczup.
Ostry sos paprykowo-pomidorowy
1,5 kg czerwonej papryki
3 ostre papryczki (można więcej do smaku, zależy kto co lubi)
500 ml przecieru pomidorowego (dałam przecier firmy Mutti z kartonika, pewnie świeże pomidory byłyby tu świetne)
3 główki czosnku
3 liście laurowe
40 gramów soli (wyszło trochę za słone, dałabym mniej)
200 gramów cukru (dawałam fruktozę, ilość do smaku dostosować)
1/3 szklanki octu (lub do smaku)
Papryki oczyścić z nasion i szypułek. Pokroić w byle jakie paski wrzucić do garnka, zalać przecierem. Gotować do miękkości wraz z liśćmi laurowymi.
Przetrzeć przez sito. Skórki i liście zostaną na sicie.
Czosnek upiekłam w piekarniku w 180C przez 25 minut zawinięty w folię aluminową i lekko skropiony oliwą.
Wycisnęłam miękki czosnek do papryki.
Dodałam przyprawy i ocet. Zagotowałam. Zmiksowałam żyrafą na gładki sos. Przelałam do małych słoików. Pasteryzowałam w piekarniku przez 40 minut w 130C, zostawiłam w piekarniku po jego wyłączeniu do ostygnięcia. Przepis oryginalny nie kazał pasteryzować.
Ostry sos paprykowo-pomidorowy
1,5 kg czerwonej papryki
3 ostre papryczki (można więcej do smaku, zależy kto co lubi)
500 ml przecieru pomidorowego (dałam przecier firmy Mutti z kartonika, pewnie świeże pomidory byłyby tu świetne)
3 główki czosnku
3 liście laurowe
40 gramów soli (wyszło trochę za słone, dałabym mniej)
200 gramów cukru (dawałam fruktozę, ilość do smaku dostosować)
1/3 szklanki octu (lub do smaku)
Papryki oczyścić z nasion i szypułek. Pokroić w byle jakie paski wrzucić do garnka, zalać przecierem. Gotować do miękkości wraz z liśćmi laurowymi.
Przetrzeć przez sito. Skórki i liście zostaną na sicie.
Czosnek upiekłam w piekarniku w 180C przez 25 minut zawinięty w folię aluminową i lekko skropiony oliwą.
Wycisnęłam miękki czosnek do papryki.
Dodałam przyprawy i ocet. Zagotowałam. Zmiksowałam żyrafą na gładki sos. Przelałam do małych słoików. Pasteryzowałam w piekarniku przez 40 minut w 130C, zostawiłam w piekarniku po jego wyłączeniu do ostygnięcia. Przepis oryginalny nie kazał pasteryzować.

Ostatnią edycję dokonał moderator: