Zrobilam. Z polowy porcji wyszlo mi 16 takich wielkosciowo typowych dla 'produkcji' sklepowych i dwa mniejsze.
Dodatkowo usmazyc probowala trzy wlasne palce. Na moje szczescie nie skonczylo sie jakos tragicznie.
Samo ciasto wyrabialo mi sie fajnie, jednak mialam watpliwosc, czy w odpowiednim czasie zaprzestalam czynnosci wyrabiania. Rozwalkowalam pozniej, ale na wiecej niz 1 cm grubosci, bo sie troche wystraszylam tego, co pisala Kasha. W sumie nie wyszly okragle, ale takie... plaskawo-elpisowate. Czemu elipsowate, jesli uzywalam do wycinania szklannej miarki o przrkroju kola ? Czyzby z rozwalkowaniem ciasta bylo juz cos nie tak ? Nie te kierunki, itp ?
Oczywiscie nie uzyskalam zoltego paska na obwodzie
Tak kombinuje, czy nie za dlugo pozostawiam paczki do rosniecia, bo wowczas nie rosna podczas smazenia.
A... i sam czas smazenia. Oczywiscie musialam zrobic krotszy, bo po 2 minuty z kazdej ze stron, to bym je popalila. Jak dopasowujecie ilosc jednoczesnie smazonych paczkow do temperatury oleju/smalcu ?
Wyszly moze nie tak piekne, jak Wasze, ale sa pyszne ! Po 2 dniach od samazenia nadal sa dobre.
I jeszcze jedno pytanie - napelnanie powidlami po smazeniu. W ktorym miejscu najlepiej nakluc ?
Ufff...
Dzieki za pyszny i latwy przepis !