index.php?act=findpost&pid=569976Bea, nie baw się w gramy. Ja do tego co pokazałaś na zdjęciach dosypałabym około pól szklanki mąki i wody tyle, żeby było sporo gęściejsze niż ciasto na naleśniki, takie jak na lane kluski. Ja sypię mąkę "na oko" prosto z torebki (to jest jedyna rzecz do której nie sieję mąki
) i dolewam wody mineralnej z butelki. Energicznie mieszam drewnianą łyżką, kładę na wierzch pokrywkę (robię w słoju 1 litrowym), nie zakręcam jej i do lodówki, tam gdzie najcieplej. Jak mi się przypomni po 2-3 dniach, to wyjmuję i energicznie mieszam i znów do lodówki. Raz na tydzień jeśli nie zużyję, to część wylewam do zlewu i znów: mąka, woda, lodówka itd.
Wrzuć na luz, jak mawiają młodsi ode mnie. Będzie dobrze.
ja tez aktualnie sypie na gramy, mniej wiecej lyzke za kazdym razem i tez dolewam wody mineralnej i mieszam drewniana lyzka, i nic
inny robilam za rada mirabbelki (pszenny) gdzie dodawalo sie 50g maki i 30g wody za kazdym razem odbierajac 30g "starego" i tez nic
wiec teraz jestem na etapie ze probuje wszystkiego : jeden "na oko", inny odmierzany, bo moze ktorys wreszcie wyjdzie??
ps. na luzie robilam pierwszy, juz jakis czas temu, i nie wyszedl
wiec teraz wole konkrety