No to tak: wczoraj niechcacy przypiekłam pierwszy spód (bardzo, bardzo); drugi wyszedł już do zaakceptowania ale tez tez sie przypiekl bo zajelam sie Juleczka, natomiast 3 i 4 placki wyszly idealnie. Piekłam (po poprawce na 1 spalony kawałek)
w temp. 170 stopni z termoobiegiem minut 12-13.
Krem na wodzie wyszedl pięknie i smacznie, jedyny jego minus - jest dla mnie zbyt słodki. To samo ciasto. Ale ja zazwyczaj pieke z minimalna iloscia cukru, wiec moim sadem - w tej kwestii, nie nalezy sie kierowac
Miałam kłopot z wałkowaniem ciasta - bo sie lekko kleiło, skonczyło sie na wylepianiu balchy palcami. No i jeszcze jedna konstruktywna uwaga - trzeba koniecznie
piec na papierze, bez tego cięzko placek wydostac z formy.
Podsumowując: ciasto robi sie pyszne na drugi dzien, bo mięknie. W sam raz do porannej kawy