- Lis 28, 2005
- 33,924
- 6,344
- 113
Chałka szabasowa
Na podstawie „Kuchni żydowskiej” Wyd. Wega – Delbana Polska
ze specjalną dedykacją dla kolekcjonerki chałkowych przepisów, czyli Margot
Składniki:
2 małe (75 g) ziemniaki pokrojone w kostkę
7 g suszonych drożdży
1/3 szklanki oleju (80 ml)
2 duże jajka
2 duże żółtka
2 łyżki miodu
1 1/2 łyżeczki soli
4 i 1/2 szklanki mąki pszennej, przesianej (560 g)
dodatkowo 1 żółtko utarte z łyżką wody (u mnie śmietanki)
nasiona maku lub sezamu do posypania
Wykonanie:
Ugotować ziemniaki do miękkości, odcedzić, zachować wywar.
Ziemniaki utłuc starannie na bardzo gładką masę.
Drożdże zalać 1/2 szklanki ciepłej wody, odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia.
Ja do drożdży dodałam jeszcze płaską łyżeczkę cukru, by miały z czego rosnąć.
Do dużej miski wlać olej, dodać żółtka, miód, sól, pół szklanki wody po ziemniakach i same ziemniaki. Składniki wymieszać dokładnie drewnianą łyżką do uzyskania gładkiej masy, odstawić do wystygnięcia. Ja robiłam to ciasto na raty, więc ziemniaki i wywar dałam już wystudzone. Do masy jajecznej dodać drożdże i partiami (po półtorej, dwie szklanki) mąkę. Uznałam, że trzeba dać całe jajka i żółtka zgodnie z listą składników, ale musiałam dodać więcej mąki niż w przepisie do wyrobienia ciasta, choć starałam się, by było jak najluźniejsze, ale nie kleiło się do rąk i stolnicy. Dokładnie wyrobione, lśniące ciasto przełożyć do natłuszczonej olejem miski i obracać, by pokryło się warstwą tłuszczu. Przykryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia (na półtorej godziny, do podwojenia objętości). Ponieważ musiałam wyjść z domu, „wyrastałam” ciasto w cieple niespełna godzinę, a potem wstawiłam je do lodówki na jakieś 6 godzin. Bardzo ładnie w tym czasie wyrosło.
W oryginale należało upiec jedną piętrową chałę złożoną z dwóch sklejonych białkiem warkoczy ułożonych na sobie – dużego i mniejszego, wykonanego z jednej trzeciej ciasta, ale ja uformowałam dwie jednakowe chałki i zostawiłam je w cieple do wyrośnięcia na jakieś 30 minut. Potem posmarowałam żółtkiem wymieszanym ze słodką śmietanką (specjalnie do tego celu kupuję śmietankę do kawy w jednorazowych pojemniczkach) i posypałam makiem i sezamem. Piekłam w 180 stopniach C przez około 35 minut. Po upieczeniu wystudziłam na ażurowych podstawkach.
Chałki wyszły pyszne – bardzo puszyste, leciutkie i żółciutkie jak kurczaczki (miałam jajka od szczęśliwych kur).
Nawet na drugi i trzeci dzień były smaczne i nie za suche. Zdecydowanie do powtórzenia.
Na podstawie „Kuchni żydowskiej” Wyd. Wega – Delbana Polska
ze specjalną dedykacją dla kolekcjonerki chałkowych przepisów, czyli Margot

Składniki:
2 małe (75 g) ziemniaki pokrojone w kostkę
7 g suszonych drożdży
1/3 szklanki oleju (80 ml)
2 duże jajka
2 duże żółtka
2 łyżki miodu
1 1/2 łyżeczki soli
4 i 1/2 szklanki mąki pszennej, przesianej (560 g)
dodatkowo 1 żółtko utarte z łyżką wody (u mnie śmietanki)
nasiona maku lub sezamu do posypania
Wykonanie:
Ugotować ziemniaki do miękkości, odcedzić, zachować wywar.
Ziemniaki utłuc starannie na bardzo gładką masę.
Drożdże zalać 1/2 szklanki ciepłej wody, odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia.
Ja do drożdży dodałam jeszcze płaską łyżeczkę cukru, by miały z czego rosnąć.
Do dużej miski wlać olej, dodać żółtka, miód, sól, pół szklanki wody po ziemniakach i same ziemniaki. Składniki wymieszać dokładnie drewnianą łyżką do uzyskania gładkiej masy, odstawić do wystygnięcia. Ja robiłam to ciasto na raty, więc ziemniaki i wywar dałam już wystudzone. Do masy jajecznej dodać drożdże i partiami (po półtorej, dwie szklanki) mąkę. Uznałam, że trzeba dać całe jajka i żółtka zgodnie z listą składników, ale musiałam dodać więcej mąki niż w przepisie do wyrobienia ciasta, choć starałam się, by było jak najluźniejsze, ale nie kleiło się do rąk i stolnicy. Dokładnie wyrobione, lśniące ciasto przełożyć do natłuszczonej olejem miski i obracać, by pokryło się warstwą tłuszczu. Przykryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia (na półtorej godziny, do podwojenia objętości). Ponieważ musiałam wyjść z domu, „wyrastałam” ciasto w cieple niespełna godzinę, a potem wstawiłam je do lodówki na jakieś 6 godzin. Bardzo ładnie w tym czasie wyrosło.
W oryginale należało upiec jedną piętrową chałę złożoną z dwóch sklejonych białkiem warkoczy ułożonych na sobie – dużego i mniejszego, wykonanego z jednej trzeciej ciasta, ale ja uformowałam dwie jednakowe chałki i zostawiłam je w cieple do wyrośnięcia na jakieś 30 minut. Potem posmarowałam żółtkiem wymieszanym ze słodką śmietanką (specjalnie do tego celu kupuję śmietankę do kawy w jednorazowych pojemniczkach) i posypałam makiem i sezamem. Piekłam w 180 stopniach C przez około 35 minut. Po upieczeniu wystudziłam na ażurowych podstawkach.
Chałki wyszły pyszne – bardzo puszyste, leciutkie i żółciutkie jak kurczaczki (miałam jajka od szczęśliwych kur).
Nawet na drugi i trzeci dzień były smaczne i nie za suche. Zdecydowanie do powtórzenia.
Ostatnią edycję dokonał moderator: