CHLEB NA ZAKWASIE (garsc informacji i porad dla poczatkujacych)

mirabbelka

Moderator
Członek ekipy
Gru 22, 2004
5,068
436
83
taki intensywny zapach to moze byc wina maki, jesli dokarmiasz go razowa to zapach nie bedzie mily. Wyjmij go z lodowki, zdejmij kozuch - jesli masz go duzo to troche odlej, dobrze rozmieszaj jak postoi kilka godzin w cieple to dodaj mu pare lyzek letniej wody i najzwyklejszej maki, takiej najmniej razowej. Powinien sie poprawic. Po prostu musisz go "odnowic", bo wyglada ze za dlugo stal w lodowce.
 

Aniks

Member
Paź 31, 2004
1,828
0
0
dokarmiam go żytnią 580 (chyba) albo czasem zwykłą 550.

Na początku dawałam też razowej ale czy to ma znaczenie jeśli to było już jakiś czas temu?

Wyjęłam i dokarmię ale czy dokarmić żytnią czy zwykłą pszenną lepiej?
 

mirabbelka

Moderator
Członek ekipy
Gru 22, 2004
5,068
436
83
Jesli to zytni zakwas, to juz raczej dokarmiaj zytnia. Czasami tez pomaga dodatek innej maki, celem ozywienia go.
A w ogole zakwasem nie nalezy sie az tak bardzo przejmowac, czasami pachnie tak, czasami inaczej. Gdzies w moich przetlumaczonych watkach napisano, ze jesli zakwas nie pachnie tak okropnie, ze za zadne skarby nie chcialabys go wiecej powachac.. to jest jeszcze ok. Jesli udalo Ci sie na nim cos upiec, to znaczy ze jest dobry i nie ma sensu go wyrzucac. Im starszy zakwas, tym bardziej stabilny i lepsze ma dzialanie. Dokarmiaj po troszeczku i nie panikuj. Bedzie dobrze.
 

atunia

Member
Kwi 3, 2005
3,187
0
36
Mam zatem prośbę do zaawansowanych i początkujących adeptów chleba na zakwasie - zajrzyjcie do bibliotek, poszukajcie książek branżowych o piekarnictwie typu "Technologia piekarnictwa", "Technologia chleba" itp. itd. i podzielcie się fachową polską terminologią i informacjami znalezionymi w tychże książkach.
http://www.top-it.pl/~atunia/chleb/zakwas.PDF - zeskanowałam to, co w "Technologii piekarskiej" Reńskiego jest na temat ciasta żytniego. Ja od tego jeszcze bardziej zgłupiałam
fiesgrins.gif
ale może terminologia się przyda.
A ja nadal nie wiem, jaką konsystencję powinno mieć zakwaszone ciasto.
I dlaczego chleb (pszenno-żytni biały, na zakwasie) mi ciągle pęka u podstawy, na oko sądząc, to już ciasto jest w fazie przerostu, a w piekarniku nagle ożywa i leeeeeci w górę zrywając kontakty z podstawą
icon_sad.gif
.

Atunia
 

Iguana

Member
Wrz 13, 2004
7,631
0
0
Dziekuje atuniu za ten skan wszystkie informacje moga sie przydać. (nie wiem tylko jak obrócić stronke w pdf :oops: )

Jak sie komus to przyda to moge powiedziec jaka konsystenacje ma mój zakwas i zakwaszone ciasto.

Zakwas ma zwykle konsystencje dobrej wiejskiej smietany. Zwłykle dosypuje i dolewan na oko. Potem dodaje po dwie filizanki maki i jedna filiżanke wody (zakwasu 1 filiżanka) więc to zakwaszone ciasto po 3 dodawaniu wody i maki jest juz bardziej zwarte ale jeszcze nie takie jak ciasto chlebowe bo potem tak kombinuje z proporcjami zeby konsystencja wyszła taka jak potrzebna czyli taka nie za twarda ale i nie płynna. Tak zeby po wyrośnięciu mozna było sobie zagnieśc na stole posypanym mąką. Wtedy sie łatwiej formuje bochenek.

Nie wiem czy pomogłam. O ile nie zapomne to następnym razem kiedy bede robić chleb zrobie fotki na których moze bedzie widać konsystencje ciasta
 

atunia

Member
Kwi 3, 2005
3,187
0
36
(nie wiem tylko jak obrócić stronke w pdf Embarassed )
U mnie jest to Widok->Obróć widok->Zgodnie z ruchem wskazówek zegara
Nie umiem za to zapisać tego, żeby już na stałe tak było :oops:

Tam (http://top-it.pl/~atunia/chleb wrzucone mam jeszcze różne różności, zapraszam
icon_smile.gif
)
I dziękuję za opis ciasta, moje też jakieś zawsze rzadsze jest od docelowego i nie wiedziałam, czy to dobrze.
Jeszcze żeby tak się to pękanie udało mi zwalczyć, na razie to mój chleb załapuje się na większość opisów wad pieczywa w Reńskim...

Atunia

PS. Ale i tak smaczniejszy jest, niż z piekarni
icon_smile.gif
 

Iguana

Member
Wrz 13, 2004
7,631
0
0
własnie weszłam tu zeby napisać : znalazłam ten guzik do obracania tekstu :mrgreen: Chyba za duzo naleweczki na dziś :dump:

Nie martw się z czasem chlebek będzie sie udawał. Lece na te stronke skoro amsz tam więcej takich tekstów źródłowych ;)
 

Aniks

Member
Paź 31, 2004
1,828
0
0
Iguana, dzięki za opis konsystencji
icon_smile.gif
przyda się napewno. Ja bardzo początkująca jestem w pieczeniu chleba i cały czas nie wiem jak to z tą konsystencją powinno być :dump: No i nie jestem pewna jaka jest konsystencja dobrej wiejskiej śmietany :mrgreen: bo nawet nie pamiętam kiedy takową widziałam :mrgreen:

No i zupełnie już nie wiem jaka powinna byc konsystencja ciasta chlebowego żeby ew. korygować ilość płynu i mąki
icon_sad.gif
 

atunia

Member
Kwi 3, 2005
3,187
0
36
Nie martw się z czasem chlebek będzie sie udawał. Lece na te stronke skoro amsz tam więcej takich tekstów źródłowych ;)
Hm, ciekawe kiedy to z czasem przyjdzie... Bo jak tak podsumuję, to ze dwa lata już piekę, przy czym wpierw w maszynie, potem zwykły chleb pszenno-żytni na drożdżach, potem wzbogacany żurkiem, potem "własnym" żurkiem i stąd już oczywiście droga wiodła do zakwasu. I jak od pewnego czasu zaczął mi pękać, to pęka i pęka i pęka, jakby to za przeproszeniem przeterminowana prezerwatywa była, a nie chleb
icon_sad.gif
.

Widzę, że się dorwałaś do mojego katalogu? Uważaj, tam bałagan większy niż u mnie w pokoju ;). I sporo zajmuje, bo zdjęcia tam rodzinne umieszczam...

Atunia
 

atunia

Member
Kwi 3, 2005
3,187
0
36
No i zupełnie już nie wiem jaka powinna byc konsystencja ciasta chlebowego żeby ew. korygować ilość płynu i mąki
icon_sad.gif
Gdzieś, głowy nie dam, czy nie tu, widziałam porównanie do plasteliny. Takiej rozgrzanej w dłoni i miękkiej. Problem taki, że jeśli to będzie za rzadkie ciasto, to będzie się kleiło do wszystkiego i rozlewało. Jeśli za gęste, to miąższ będzie zbity i szybciej się będzie chleb kruszył (i niech nikt nie wmawia mi, że na zakwasie się nie kruszy, można zrobić kruszący niestety).
Więc szybko się do właściwej konsystencji dochodzi
icon_smile.gif
. Gorzej z wprawą przy obróbce, już przy jednym chlebie jestem pewna, że czuję bluesa, a przy drugim widzę, że mi się ciasto lepi do wszystkiego, tylko nie chce samo z sobą się posklejać w bochenek, jak przy pierwszych pierogach...

Atunia
 

Smok Milus

Member
Lis 10, 2004
546
0
0
zeskanowałam to, co w "Technologii piekarskiej" Reńskiego jest na temat ciasta żytniego
:anbetung:
kiss.gif
flower1pb.gif
Już skopiowałem, wkrótce przeczytam, przemyślę i podzielę się moimi spostrzeżeniami. Jedyny problem, to czas - za 2 tygodnie wybieram się do Europy, zatem przez najbliższe 2 miesiące nie będę miał zbyt wiele okazji do wypieków, ani do studiowania stosownej literatury, a już teraz bardziej myślę o wyjeździe, niż o chlebie.

I dlaczego chleb (pszenno-żytni biały, na zakwasie) mi ciągle pęka u podstawy, na oko
A próbowałaś palcem? ;) O ile dobrze pamiętam, to jeżeli po naciśnięciu powierzchnia sprężyście powraca do poprzedniego kształtu, to ciasto jest jeszcze "młode" i rośnie; jeśli powraca, ale wolniej i pozostawia wgłębienie, to nadaje się do pieca; jak w ogóle się nie podnosi, to już za późno na cokolwiek. Oczywiście do tego testu potrzebne jest również wprawne oko. :lol:

Więc szybko się do właściwej konsystencji dochodzi. Gorzej z wprawą przy obróbce, już przy jednym chlebie jestem pewna, że czuję bluesa, a przy drugim widzę, że mi się ciasto lepi do wszystkiego, tylko nie chce samo z sobą się posklejać w bochenek, jak przy pierwszych pierogach...
Niedawno znalazłem u Dana Leparda (Handmade loaf) - i z zachwytem stosuję - bardzo nieortodoksyjny sposób na klejące się ciasto, szczególnie żytnie. Zamiast podsypywania mąką, smaruję ręce i stolnicę oliwą (ja używam płyty marmurowej, ale myślę, że drewnianą też można). Zapobiega to przywieraniu ciasta do rąk i stolnicy, a jednocześnie umożliwia utrzymanie większej wilgotności ciasta.

Pozdrawiam, Smok Miluś
 

atunia

Member
Kwi 3, 2005
3,187
0
36
Jedyny problem, to czas - za 2 tygodnie wybieram się do Europy, zatem przez najbliższe 2 miesiące nie będę miał zbyt wiele okazji do wypieków, ani do studiowania stosownej literatury, a już teraz bardziej myślę o wyjeździe, niż o chlebie.
Miłego wyjazdu zatem. I czekam na relację o spotkanych po drodze rodzajach pieczywa
icon_wink.gif


A próbowałaś palcem? ;) O ile dobrze pamiętam, to jeżeli po naciśnięciu powierzchnia sprężyście powraca do poprzedniego kształtu, to ciasto jest jeszcze "młode" i rośnie; jeśli powraca, ale wolniej i pozostawia wgłębienie, to nadaje się do pieca; jak w ogóle się nie podnosi, to już za późno na cokolwiek. Oczywiście do tego testu potrzebne jest również wprawne oko. :lol:
No oczywiście, że palcem, przecież nie inną częścią ciała ;). W Wielkiej księdze chleba jest to ładnie wyjaśnione i opstrykane, teoria śliczna, kiedyś się sprawdzała, a teraz nie. Dlatego zła jestem :evil:

Niedawno znalazłem u Dana Leparda (Handmade loaf) - i z zachwytem stosuję - bardzo nieortodoksyjny sposób na klejące się ciasto, szczególnie żytnie. Zamiast podsypywania mąką, smaruję ręce i stolnicę oliwą (ja używam płyty marmurowej, ale myślę, że drewnianą też można). Zapobiega to przywieraniu ciasta do rąk i stolnicy, a jednocześnie umożliwia utrzymanie większej wilgotności ciasta.
To samo się dzieje, co przy podsypywaniu mąką. Powstają takie niezasklepiające się "kieszonki" w cieście, takie miejsca, gdzie zagniecione ciasto składa się z dwóch warstw i w środku bochenka się robi podział, a z zewnątrz z reguły się do rąk nadal klei. Ale kiedyś nad tym zapanuję, pierogi też mnie nie słuchały ;) Wszystko jest kwestią czasu i ilości powtórzeń.

Pozdrawiam (i udanej podróży życzę, ja bym chętnie skoczyła do Europy w okolicy Francji ;))
Atunia
 

mirabbelka

Moderator
Członek ekipy
Gru 22, 2004
5,068
436
83
Zakwas na wesoło

Oto jeszcze jeden sposób na wyhodowanie własnego zakwasu, tym razem humorystycznie.

Znalazłam go na niemieckim forum „chefkoch”. anij - autorka tego tekstu wyprodukowała go na potrzeby kogoś, kto ani w ząb nie mógł zrozumieć skomplikowanych dostępnych receptur na ten temat. Jest to wolne tlumaczenie na jezyk polski, lekko ozdobione moimi wlasnymi pomyslami. Mam nadzieje, ze autorka mi wybaczy...

A wiec potrzebujesz:
- cierpliwości
- 400 g mąki żytniej
- 400 ml letniej wody
- ciepłego, zacisznego miejsca gdzie Twój nowy domownik będzie się czuł najlepiej.
Potrzebujesz jeszcze oczywiście naczynia, najlepiej szklanej miski odpowiednio dużej (1-2 litrowej). Można użyć również porcelanowej, ale szklana będzie bardziej przydatna, pozwoli lepiej zaspokoić Twoją ciekawość.

Zaczynasz pierwszego dnia mało spektakularnie. Po prostu mieszasz 100g mąki żytniej i 100g wody o temp. ok. 40 st C na dosyć rzadką papkę.

Mąka raczej nie powinna być bardzo razowa, lepiej do tego celu nadaje się taka o typie pośrednim (powyżej 600 a poniżej 1000). I od tej chwili masz dużo czasu dla siebie, bo zastawiasz twojego ulubieńca (powoli zaczynasz go obdarzać uczuciem jak nowego domownika) w spokoju i cieple na 48 godzin. Przykryj go, aby mu było ciepło i przytulnie – dobrze spełni tutaj swoją rolę folia spożywcza. Pod nią będzie oddychał i da się nieźle i dyskretnie podglądać. Nasz przyjaciel czuje się u nas jeszcze dosyć nieswojo, jest lękliwy i nieśmiały. Nie bądź więc natarczywy i nie przeszkadzaj mu. Można jednak dyskretnie obserwować jak przybiera na wadze i rośnie. W tym celu wystarczy nalepić pasek folii a jeszcze lepiej taśmy malarskiej od dna miski do jej brzegu. Można na nim znaczyć jak rośnie w siłę, jak zmienia swoją objętość. Na początku będą to minimalne zmiany, parę pęcherzyków powietrza po 12 godz., ale w miarę upływu czasu papka zaczyna się podnosić.
Nie trać nadziei i nie wątp w niego!

Po 2 dniach, nie uwierzysz, ale Twój ulubieniec jest głodny! I to jak! Koniecznie musisz go nakarmić. Pamiętaj tylko, że jest on jeszcze bardzo, bardzo młody i łatwo go przekarmić. Nawet, jeśli wydaje Ci się, że zjadłby więcej, daj mu tylko 100g mąki żytniej i 100g letniej wody.

Pamiętaj też, że woda nie może być za gorąca. Nie więcej niż 40st C, parę stopni więcej może już zabić Twojego nowego przyjaciela. W tym momencie możesz mieć z nim bliższy kontakt – nie zapomnij dobrze go rozmieszać – bardzo to lubi! Nie zapomni też zaznaczyć na taśmie jego aktualnego wzrostu! Teraz rośnie szybciej i pachnie trochę intensywniej.

Dlatego też już po 24 godzinach będzie głodny. Spokojnie możesz mu dać coś większego do zjedzenia, w końcu wyrósł już z wieku niemowlęcego.

Czyli 4.dnia: 200 g mąki żytniej i 200g wody dobrze rozmieszane / to będzie jego posiłek. Przykrywasz go i znowu układasz w cieple do snu.

Przedtem sprawdzasz na taśmie jego wymiary. Nawet, jeśli przedtem był trochę niemrawy i ospały w tej ostatniej fazie powinien się już dobrze ożywić..

5.go dnia nasz przyjaciel jest już pełnoprawnym domownikiem i prawie dorosłym zakwasem, który potrafi sam (albo prawie sam) upiec chleb.

Nie możesz tylko zapomnieć, że wprowadziłeś do domu nowego członka rodziny, który chociaż bardzo pożyteczny ma też swoje prawa i wymagania. Musisz o niego dbać prawie tak samo jak o inne stworzenia w Twoim domu: kota, psa albo chomika…
Im lepiej będziesz się nim opiekował, lepsze jedzenie dostanie - tym więcej razem będziecie mieli przyjemności ze wspólnego kontaktu

I to byłaby pierwsza lekcja. Na następnych, jeśli zechcesz, możemy wspólnie się nauczyć jak naszego ulubieńca utrzymywać w zdrowiu i dobrej kondycji.

Na razie ! :lol:
 

mirabbelka

Moderator
Członek ekipy
Gru 22, 2004
5,068
436
83
Zakwas na wesolo - Lekcja 2.

Mamy więc po 5 dniach piękny zakwas, który pomoże nam upiec pierwszy w życiu chleb. Zanim go jednak użyjemy, nie zapomnijmy ująć z niego ok. 50g, który będzie zaczątkiem do następnych wypieków.
Jeśli naszego nowo wyhodowanego przyjaciela nazwiemy Panem Zakwasem (w skrócie PZ) to ten maleńki kawałek, który jest jego częścią możemy nazwać pieszczotliwie Baby-Zakwas (w skrócie BZ).
Pan Zakwas już jest i pieczenie można zaczynać. Ale jak przechować Baby-Zakwas, żeby przy następnym pieczeniu nie zaczynać wszystkiego od początku?

Tematem dzisiejszej lekcji jest: Przechowywanie BZ.

Zakładam, że nie będziesz piekł chleba codziennie. Chociaż na początku nie jest to takie pewne. Kiedy już zaprzyjaźnimy się z Panem Zakwasem, kiedy nie ma on już dla nas tajemnic, chęć pieczenia i eksperymentowania jest ogromna. Znajdziesz mnóstwo powodów, żeby obdarowywać swoimi wypiekami przyjaciół i znajomych, aby tylko piec częściej. To jest jednak całkiem odrębna historia i prawie każdy piekarz-amator przez to przechodził. Ale wychodząc z założenia, że nie masz ogromnej rodziny i sam też nie żywisz się tylko i wyłącznie chlebem, pieczenie raz w tygodniu wydaje się optymalne.
Czyli Zakwas-Baby spoczywa sobie w misce i jest mu trochę przykro, że go zaraz nie użyjesz. Nie możesz go tak po prostu zostawić bezczynnie. BZ, mimo, że malutkie to bardzo żywotne stworzenie i wcale mu się to nie będzie podobało. Najlepszym wyjściem będzie położenie go spać. W ten sposób oszczędzi swoje siły i będzie gotów zawsze, kiedy będzie potrzebny. Podstawowym zadaniem jest znalezienie dla niego odpowiednio wygodnego łóżka. Przede wszystkim nie może być ono za małe! Spanie z kolanami pod brodą lub szorowanie głową po ścianie nie należą do przyjemności, nawet, jeśli jesteśmy tak jak nasz osesek całkiem łysi. Sprawmy więc naszemu BZ wygodne, duże łóżko. Może zadowoli się słoikiem po dżemie (ale raczej z tych większych) albo plastikowym zamykanym pojemnikiem? Zamknięcie powinno być szczelne, ale kiedy zobaczymy, że się wierci i nie może zasnąć należy mu wpuścić odrobinę powietrza. Opowiada się, że BZ potrafi nawet we śnie być aktywny, czasami ma skłonności do chodzenia po nocy. Podobno czasami opuszcza miejsce spoczynku i rozgląda się po lodówce. Może Pani Sałata ma ochotę spotykać się z młodym BZ w zaciszu lodówki, ale czy nam się to spodoba? Dlatego najbezpieczniej jest umieścić go w odpowiednio dużym naczyniu i mocno zakręcić lub zamnkąć wieczko. W ten sposób możemy BZ ujarzmić na jakieś 1-2 tygodnie. Chodzą słuchy, że gdy umieścić go na w najzimniejszym miejscu lodówki, potrafi przetrwać nawet dłuższe urlopy swoich chlebodawców.

Podsumowując:
- BZ można przechować w lodówce 1 do 2 tygodni.
- im zimniej tym dłużej
- im większe naczynie tym bezpieczniej


_________________________

Mam nadzieję, że nie zapomniałeś, iż zarówno Pan Zakwas i jak i Zakwas-Baby to żywe stworzenia. Dlatego też czasami ciężko przewidzieć ich zachowanie i reakcję. Zdarza się, że BZ rozwija w sobie całkiem niespotykane zdolności i niezbyt mile widziane właściwości. Jedna z nich, o której się często wspomina, to dziwny zapach czasami zalatujący pracownią chemiczną – coś pomiędzy octem a zmywaczem do paznokci. Bywa, że nasz maluszek podczas snu zmienia swoją konsystencję, rozwarstwia się a na powierzchni pojawia się mętna woda a innym razem skorupa niczym zaschnięta farba malarska. Te wszystkie ekstrawagancje można i trzeba mu wybaczyć. Tak długo jak nie zmienia swojego koloru na co najmniej dziwny… Dla BZ dziwnym kolorem będzie np. czerwony, zielony, niebieski lub (o zgrozo!) czarny. Innym powodem do naszego niepokoju mogłoby być, kiedy Baby kategorycznie zażąda wizyty u fryzjera. Nie, fryzjer nie wchodzi w rachubę!!!! Nasz milusiński jest od urodzenia i na zawsze pozostanie łysy jak kolano! Jeśli zaczną mu wyrastać włosy – to jest prawdziwy powód do zmartwienia i nawet …. muszę Ci to otwarcie powiedzieć … do rozstania.

To by było na tyle.

Na następnej lekcji możecie się dowiedzieć jak w prosty i szybki sposób Baby-Zakwas staje się dorosłym Panem Zakwasem.
 
Ostatnią edycję dokonał moderator:

Linn

Member
Wrz 17, 2004
8,842
0
0
Humor w kuchni wskazany jak najbardziej...
 

kermidt

Moderator
Członek ekipy
Wrz 17, 2004
44,979
4
0
doskonaly autor

chyba posle Mamie. Ona kocha prawdziwy chleb
 

mirabbelka

Moderator
Członek ekipy
Gru 22, 2004
5,068
436
83
Lekcja 3.

zastanawiam się jak najlepiej zacząć tę lekcję. Bo to, co chcę Ci opowiedzieć nie jest proste. Ale bez paniki! Wiele zależy od Ciebie. Masz do wyboru, co najmniej dwie drogi. Prostą i bardziej skomplikowaną. Ja Ci je opiszę a Ty sam podejmiesz decyzję. Trochę też będzie zależało od samego Pana Zakwasu.

Niektórzy piekarze uważają, że droga prosta (jednostopniowa) nie jest dobra, że może nawet wywoływać pleśnienie ciasta chlebowego. Inni twierdzą, że metodą jednostopniową wytwarza się za mało dzikich drożdży i dlatego konieczny jest dodatek drożdży piekarniczych. Ale są i tacy, których to w ogóle nie przekonuje i od lat pieką z powodzeniem używając zakwasu wyhodowanego najprostszą metodą. Na początek i Tobie radzę pójście tą drogą, zanim nie nabierzesz wprawy i wyczucia. Zmienić możesz zawsze. Doświadczenie pokaże jak najlepiej radzi sobie sam Pan Zakwas. Każda z tych dróg ma trochę inne działanie na drożdże, bakterie, kwasy i całą tą resztę, która się znajduje w naszym kochanym Panu Z.

To zaczynamy:
Temat: W jaki sposób Zakwas-Baby staje się znowu Panem Zakwasem ?

Obojętne, na jaką drogę się zdecydowałeś pierwszy krok jest zawsze taki sam. W przeddzień pieczenia uwalniamy BZ z lodówki i dajemy mu godzinę czasu na porozglądanie się po kuchni.

Jeśli wybrałeś drogę najprostszą, to:
1. Sprawdzasz w recepturze chleba ile potrzebujesz zakwasu (zakwaszonego ciasta),
2. Dzielisz tę ilość przez 2 i masz już ilość mąki i wody

Przykład: w recepturze chleba podano ilość 700g zakwasu (zakwaszonego ciasta), bierzesz 350g mąki i 350g wody letniej.

3. Wkładasz 50g BZ do dużej miski, dodajesz 350g mąki i 350g wody. Dokładnie mieszasz, stawiasz w cieple i zapominasz o nim na 12 do 24 godzin. Im dłużej, tym lepiej.

GOTOWE !

W tej metodzie zdarza się, że nasz mały BZ jest jeszcze za słaby, żeby przerobić tak dużą ilość ciasta. Szczególnie z mąką razową może mu się czasami przydarzyć, że nabawi się pleśni (uwaga na fryzurę!!). Może, ale nie MUSI.
Moja rada:

Weź go trochę więcej, np. do 100g i przetrzymaj całość pełne 24 godziny, żeby rzetelnie mógł wykonać swoją pracę.

Teraz więc o metodzie bardziej skomplikowanej (3-stopniowej), która wg mnie wcale tak trudna nie jest.

Zaczynamy od podzielenia ilości potrzebnego zakwasu (zakwaszonego ciasta) na 6 części, ponieważ będziemy pracować metodą 3-fazową. Jeśli chcesz upiec chleb, do którego potrzeba 700g zakwasu, to na każdą z trzech faz potrzebujesz po ok 120g wody i 120 g mąki. Żeby było łatwiej napiszę Ci orientacyjne godziny, których musisz się trzymać, żeby upiec chleb i żeby nie wypadła Ci akurat nocna zmiana w Twojej domowej piekarni. Oczywiście pewne odchylenia 1-2 godzinne nie zrobią tutaj żadnej różnicy i nie będą miały wpływu na wynik ostateczny, zakładając że poświęcisz Panu Zakwasowi dużo uwagi i serca.

A więc jesteśmy znowu w przeddzień pieczenia chleba i potrzebujemy do niego 700g dojrzałego PZ.
Około godziny 11.oo wyjmujemy małego BZ (ok. 50g) z lodówki. Jak ochłonie, zaraz będzie głodny. Najpóźniej o 13.oo karmimy go 120g mąki i 120g wody i mieszamy. Zostawiamy w ciepłym miejscu. Musi mu być naprawdę ciepło. Jeśli nie ma akurat upałów, a ogrzewanie w domu nie działa, to może pomóc zamknięty piekarnik z włączoną żarówką (ale tylko żarówką!).
Około 19.oo – 20.oo Pan Zakwas jest znowu głodny. Dostanie to samo: tzn. 120 g wody i 120 g mąki. Po wymieszaniu można go już wyjąć z zamkniętego piekarnika, bądź wyłączyć żarówkę, bo temperatura może być nieco niższa. Mówisz mu teraz dobranoc, bo do jutra się już nie zobaczycie.
Następnego dnia rano ok.10.oo jest ostatnie karmienie: 120g mąki i 120g wody. Teraz możesz go już zostawić po prostu na blacie kuchennym, gdzie jest trochę chłodniej. Taka temperatura jest dla niego najodpowiedniejsza.
O godz. 13.oo możesz piec chleb.

Podane różnice temperatury są dosyć ważne. Poprzez jej stopniowe obniżanie poprawia się zarówno smak chleba jak i zdolność pieczenia. Tak mówią eksperci. Mnie zdarzało się już dokarmianie Pana Z w trochę innych temperaturach i daliśmy sobie radę.

No to teraz podsumowanie:

]Metoda 1-stopniowa.
Wyjmujemy BZ z lodówki i dajemy mu się ożywić,
Sprawdzamy ilość potrzebnego zakwasu w recepturze i dzielimy przez 2
Dodajemy mąkę i wodę, mieszamy zostawiamy na 12 a lepiej na 24 godziny.
GOTOWE!

Metoda 3-stopniowa:
Wyjmujemy BZ z lodówki i ożywiamy w temperaturze pokojowej.
Potrzebną ilość zakwasu dzielimy przez 6: np. 700g: 6= 120g
13.oo godz. – 1 karmienie 120 g mąki i 120 wody – możliwie ciepłe miejsce
19.oo godz – 2 karmienie 120 g mąki i 120 g wody – trochę chłodniejsze miejsce
10.oo godz – następnego dnia – ostatnie karmienie 120 g mąki i 120g wody – temperatura pokojowa
13,oo godz – pieczenie


No to wystarczy na dzisiaj. Jeśli masz ochotę na więcej, możemy spotkać się tutaj jutro,
albo zajrzyj do mojej domowej piekarni tam umiescilam dalsze lekcje
 
Ostatnią edycję dokonał moderator: