Beato, dozgonnie Ci będę wdzięczna za ten keks
Żałuję tylko, że dopiero teraz na niego trafiłam. U nas w Krakowie nazywa się to cwibak - przekopałam wiele przepisów szukając idealnego cwibaka zanim zdecydowałam się na Twój przepis... I od razu strzał w dziesiątkę - dalej już nie szukam, bo mój ci on jest i zawsze już bedę go piec na święta!
Miałam jedynie problem z wycelowaniem we właściwą ilość mąki, bo nie wiedziałam jaka powinna być konsystencja przed dodaniem białek... ostatecznie skończyło się na 3 szklankach (takich po 250 ml). Z bakalii dałam: orzechy nerkowca i żurawinę (gorąco polecam ten duet - fantastycznie do siebie pasuje i świetnie smakuje w tym keksie), dwa rodzaje rodzynek, kumkwat i skórkę pomarańczową - w sumie jakieś 55-60 dag - całość skropiłam likierem pomarańczowym. Wydaje mi się, że jakoś im tego keksu mniej, tym staje się lepszy... to chyba złudzenie?