Witam,
godzinę temu skończyłam tegoroczne pączkowanie a więc od razu śpieszę chwalić autorkę tego przepisu bo nie mam żadnych wątpliwości, droga Tatter, że pochwały i pokłony się należą
Przepis po pierwsze jest super prosty, "dietetyczny" i to mnie przekonało aby się zabrać za tę wersję.
Ciasto wyrabiałam początkowo w maszynie, było bardzo luźne więc dosypałam ok 100 g mąki w sumie (dosypywałam już po wywaleniu na stolnicę i wrabiałam stopniowo). Pozostałe wskazówki z przepisu absolutnie bez zmian. Miałam dużo czasu więc kiedy ciasto było już porządnie wyrobione odstawiłam je do wyrośnięcia - wyrastało ponad godzinę, i dodam że w ostatnich 15 minutach najbardziej chybnęło w górę (dobrze, że jeszcze poczekałam bo miałam ochotę wcześniej przerwać to bezczynne wylegiwanie się w misce).
Wykrawałam szklanką, krążki nie przykleiły mi się do blachy, ładnie podrosły (ok 65 minut) i kiedy wrzucałam je na gorący tłuszcz błyskawicznie rosły z placuszków zamieniając się w piękne pąkale
Nadziewałam konfiturą różaną za pomocą megatopornej szprycy z grubaśną plastikową końcówką ale co tam, wcale to nie przeszkadzało moim pączkom. Smarowałam lukrem (który się lekko przyrumienił "niechcący" bez ubytku dla smaku) i część pączków zanurzałam w płatkach a część posypywałam skórką.
Wszystkim konsumującym smakowało i podobało się to co wyszło z tego przepisu. Ciasto jest leciutkie i puszyste, nie wsysa tłuszczu, jest bardzo smakowite
Dziękuję bardzo, tym bardziej że to moje pierwsze w życiu pączkowanie to też nie spodziewałam się takiej rewelki
Buziaki
