Ok, zdaję relację.
A więc na drogę jak i do pozarcia na miejscu zabrałam: Biscotti cynamonowo - rodzynkowe Bajaderki, Super-fudgy brownies Dziuni i Placek na maślance Tobatki oczywiscie
[Część tego, ma się rozumieć, zostawiłam żarłokom w domu
]
Placek wyszedł bardzo dobry, zrobiłam z morelami (z puszki
).
Ładnie wyrósł, potem lekko klapnął. Zaskoczyła mnie miękkość, puszystość i jednocześnie mokrość i delikatność ciasta.
Właśnie przez tą wilgotność obawiałam się, że nie przetrzyma podróży i upałów, ale zapakowany w pojemnik, w torbie termicznej w bagażniku, zdał egzamin na 5 z +
Nie zmarnował się ani kawałeczek
Serdecznie dziekuję za przepis, na stałe wchodzi do mojego menu
Zdjęcia zrobione na szybko w ferworze pakowania
....
Aha, cukru oczywiście dałam duzo mniej i tak był słodki