Hmmm u mnie w święta z ciasteczek były te właśnie, cranberry, kolakakory i pierniczki nadziewane.
Te uznała większość za najnajnajlepsze, później kolakakory, pierniczki i na końcu cranbery bo to takie zwyczajne kruche maślane...
Ja robiłam je z gorzkiej i z mlecznej pół na pół. Nie spiekałam za zbytnio - z blachy zdejmowałam mięciusieńkie jak tylko stały się matowe w pęknięciach. Po ostygnięciu wierzchy miały delikatnie chrupiące a środki bajecznie miękkie i wilgotne prawie jak brownies. Po kilku dniach deczko stężał ten środek ale nadal był miękki.
Rzecz gustu - ale jak mówię - u nas były hitem mimo iż nie zrobiłam wyłącznie z gorzkiej a i wygląd różnił się od idealnych bo nie dawałam tyle cukru pudru.
JotHa - jak nie spróbujesz to się nie dowiesz - każdy napisze ci swoją opinię
Moim zdaniem są przepyszne i nie takie zwykłe kruche, kruche to one wogóle nie są, przynajmniej moje nie były.